Spotkanie odbyło się w ośrodku chrześcijan Baptystów w Bielicach. Nie przyjechało zbyt wiele osób, Jaga z córką, Basia, Pyra, Bazylka, Waiter i ja. Ale myślę, że było to dla każdego z nas ogromnym doświadczeniem i radością. Każdy niemal z nas, którzy przyjechaliśmy do Bielic pochodził z innej wspólnoty kościelnej. Niektórzy mogą to nazywać z innego wyznania, ale ja nie lubię tego określenia z tego względu, że wyznanie mamy wspólne a jest nim wiara w Jezusa Chrystusa Syna Bożego. Inni mogą powiedzieć, że pochodzimy z innych kościołów, ale tego określenia też nie lubię, bo kościół jest jeden (gr. ekklesia) czyli wspólnota tych, którzy zostali wywołani ze świata do tego by być poddani Jezusowi. Wszyscy, którzy są dziećmi Bożymi przez wiarę w Jezusa, są braćmi niezależnie od tego w jakiej są denominacji chrześcijańskiej i Jezus pozwolił nam tego doświadczyć i może dlatego ten wyjazd w góry był tak wspaniały i owocny. Nie chcę być w tym miejscu źle zrozumiany, nie chodzi mi o sztuczne zacieranie różnic, które są i wszyscy byliśmy tego świadomi, jednak to co nas łączy jest znacznie większe od tych spraw, które dzielą. Zupełnie jak w jądrze atomowym. Protony chcą się odepchnąć, bo działają odpychające siły elektryczne, ale działają też siły jądrowe silniejsze od nich, które działają przyciągająco.
Atmosfera Bielic była nieprzeciętna. Jest to piękna miejscowość położona w dolinie wcinającej się w malownicze pasma ośnieżonych o tej porze roku Gór Bialskich i Złotych w Kotlinie Kłodzkiej. Można powiedzieć, że jest to na końcu świata. W Bielicach kończy się droga i dalej są już tylko góry pięknie zalesione z szumiącymi strumieniami. Podczas wyjazdu zdobywaliśmy (z wyjątkiem Jagi, która była na nartach, obok ośrodka jest wyciąg narciarski) szczyt Kowadło 989 m.n.p.m, gdzie śniegu było niemal po pas, ale było warto. Wiatr hulał, po szczycie przewalały się mgły. Ja znam ten szczyt z letnich wypraw (jest na nim mnóstwo jagód), ale zimą jest on jeszcze piękniejszy.
Bazylka z Pyrą przygotowali wspaniały
ŚPIEWNIK
(spiewnik.txt)
specjalnie!!! na zjazd .
Najgorzej było ze snem. Nie mogliśmy się nagadać nawet do piątej nad ranem. O sobie nie powinienem wspominać, ale jedną noc w ogóle nie spałem. Bałem się, że inni, którzy chcieli spać zrobią mi:
USUNIĘCIE : Rafal pomogliśmy wyjść...
Ludzie okazali się na szczęście tolerancyjni, albo byli już tak zmęczeni że moje gadanie z Jagą im nie przeszkadzało.
Mieliśmy wszyscy bardzo dobry czas ze sobą. Pyra wspaniale grał na gitarze. Próbowaliśmy nagrać nasze śpiewy na kasecie, którą znaleźliśmy, jak szliśmy z Pyrą piechotą do Bielic ze Stronia Śląskiego. Ale się nie udało niestety, bo akumulatorki się wyczerpały w dyktafonie . Nagrała się tylko "Hawa nagila.." przebój wyjazdu .
Znaleźliśmy w Biblii werset, ktory powinni wziąć sobie do serca wszyscy, którzy siedzą na różnych chatach tudzież kawiarenkach wirtualnych w trakcie pracy : "Nie czatuj, grzeszniku..." Przypowieści Salomona 24,15 BB
Ostatnio wywołane zdjęcia z Bielic
Świadectwo Bazylki. Ona wyszła z pomysłem podzielenia się doświadczeniami i pierwsza przyslała mi swoje myśli.