Wyprawa Zachodniopomorskie (luty 2011)

Kilka słów o naszym 3-dniowym wypadadzie na dawny poligon radziecki (przed wojną niemiecki) w okolicach Bornego Sulinowa.

MAPA

Licząc kręcenie się po okolicy w poszukiwaniu pozostałości cywilizacji i kilka innych rzeczy trasa w całości miała ponad 45 km długości. Trochę czuję to w nogach. Wyruszyliśmy z Poznania o godzinie 5.36 rano w piątek. W Okonku niedaleko Szczecinka byliśmy o godzinie 8.30, po czym niemal na trzy dni straciliśmy fizyczny kontakt z cywilizacją (nie licząc kontaktu wirtualnego:-) . Początkowo wyruszylismy jedynie we dwójkę z Przemem (weissmann). W pierwszym dniu zrobiliśmy ponad 20 km i zamelinowaliśmy się na północnym krańcu jeziora Kniewo. Po drodze buszowaliśmy po ruinach przdwojennej wsi niemieckiej (Spalona Wieś). Przed wojną mieszkało w niej około 500 mieszkańców. Po samej wsi pozostały jedynie w niektórych miejscach ruiny domostw, stare cmentarze, zdewastowane przez Rosjan, zdziczałe drzewka owocowe i dziury po piwnicach. Posępny widok. Tą i kilka innych wsi Niemcy wysiedlili jeszcze przed wojną w 1935 roku, zamieniając cały ten obszar w poligon wojskowy, przejęty po wojnie przez armię czerwoną, która opuściła te tereny dopiero w latach 90-tych. Pozostałością po Rosjanach są jak widać na zdjęciach poniżej bunkry, pordzewiałe pociski, maska przeciwgazowa i inne artefakty.

W ciągu pierwszego dnia wędrówki było dość ciepło, powyżej zera, prawie wiosennie. Raz po raz padał deszcz. Wieczorem temperatura obniżyła się do około -8 stopni C. Zaczął wiać silny wiatr i sypać śnieg, więc odczuwało się znacznie większy mróz. Ognisko rozpalilismy tylko z tego co znaleźliśmy po drodze (kora brzozy, trzcina, suche patyczki, wydłubane kawałki dębiny ze środka leżących gałęzi). Wieczorem ognisko uformowałem w kształt wydłużonej kiszki, przy której mogłem sobie ze spokojem poleżeć aż do północy i pomimo wiatru i śniegu nie odczuwać za bardzo zimna. Częściowo przykryłem się podgumowaną peleryną wojskową jeszcze z czasów PRL i było super. Myślę, że ze spokojem mógłbym tak spędzić nawet całą noc bez namiotu i śpiwora, mając jedynie odpowiednią ilość opału pod ręką i obracając się jak na rożnie przy ognisku.

Kolejne dwa dni wędrówki to na szczęście w słońcu, choć mróz utrzymywał się cały czas. W sobotę doszedł do nas Tomek (chudy) idąc ta samą trasą z Okonka. Ponieważ tego dnia zrobiliśmy dalsze 15 km, więc biedak miał ponad 30 km w nogach z plecakiem, ale dawał radę. Kolejny obóz rozbiliśmy na rzeką Piławą kilka kilometrów poniżej Jeziora Dołgie (Długie) oraz kilka km na południe od Bornego Sulinowa. W zdobyciu opału pomogły nam bobry, bo zostawiły po swojej działalności sporo naścinanych uschniętych drzewek. Z ogniskiem poszło nawet łatwiej niż dzień wcześniej, bo z poprzedniego ogniska zabrałem około kilograma nadpalonych, dobrze wysuszonych kawałków drewna. Przy bezwietrznej tego dnia pogodzie trzeba było się trochę nadmuchać aby wytworzyć odpowiednią ilość żaru. Noc była znowu bardzo mroźna (też około -8C) choć akurat bezwietrzna. Namiot rozbiliśmy w dawnym wyciętym w pagórku stanowisku dla czołgu, dobrze osłoniętym z trzech stron.

W kolejnym dniu już na sporym luzie bo czasu było aż za wiele przeszliśmy dalsze 10-12 km do stacji Łubowo, która jak to widać na zdjęciach jest bardzo reprezentatywna dla naszych polskich koleji. Zaletą poczekalni, w której spędziliśmy ponad 2 godziny było jedynie to, że nie wiał w niej wiatr, więc można było podgrzac wodę na barszczyk z paczki na puszcze żelowej. Pociągiem o godzinie 16.35 w z przesiadką w Stargardzie Szczecińskim wróciliśmy do Poznania, gdzie byliśmy około godziny 21.30. Tego dnia szliśmy wzdłuż Jeziora Dołgie, też dość odludnego. W okolicach północnego odcinka jest półwysep otoczony trzciną. Nadawałby się na biwak. W okolicach Liszkowa opuściliśmy teren dawnego poligonu.

Kilka słów na temat jedzenia. W moim przypadku chyba znowu nieco za dużo i częściowo nie takie jak powinno być, ale powoli się uczę :-) Smalec chyba mi się udał. Około kg słoniny (z ekologicznej świni z własnego świniobicia), do tego 3 pory, 5 cebul, 2 jabłka, liście ruccoli, pieprz, czosnek granulowany, sól i nieco wody od kapusty kiszonej. Kiełbasa biała z tej samej świni przydała się na ognicho. Przemo zabrał dwie paczki flaków. Ich zaletą jest zawarta w nich woda oraz szybkość przyrządzania. Wodę zabrałem ze sobą, ale okazało się że niepotrzebnie aż tyle, bo można było pić wodę z jeziora Kniewo a na drugi dzień z rzeki Piławy. Zimą woda jest ładnie wymrożona z różnego dziadostwa i odstana, więc w butelce wygląda wręcz jak mineralna. Oczywiście gotowanie jej pomimo tego było standardem. Jezioro Kniewo jest położone dobre 10 km od najbliższej miejscowości, więc woda jest bardzo czysta, nawet latem. Kilka słów o twarogu patentu Przema weissmanna. Na prawdę niezły. Twaróg z ziołami, czosnkiem i olejem lnianym. Bardzo pożywny i zarazm zdrowy.

Teren dziki. Myślę, że to jedno z najbardziej odludnych miejsc w Polsce, choć straż leśna nie śpi. Dwukrotnie spotkaliśmy strażników i raz drwali. kilkadziesiąt km i żadnej miejscowości po drodze, poza wspomnianymi ruinami. Myślę, że teren doskonale nadaje się do celów survivalu. Sporo dobrych miejsc na biwak i zamelinowanie się w lesie. Ja preferuję tego typu wyprawy zimą, ponieważ co w moim przypadku ważne kompletny brak komarów (nie wiem dlaczego wyjątkowo lubią moją krew), chłodno (nie znoszę chodzić w upałach, 10-20 stopni to dla mnie max), brak ludzi (takich wariatów jak my za wielu na szczęście zimą nie ma), brak ryzyka zaprószenia ognia, no i woda pod dostatkiem. Można by tam tydzień siedzieć zimą. Mróz za bardzo mi nie przeszkadza akurat. Jak pisałem sporo ciekawych miejsc, choć te pociski budzą respekt, więc buszować byle gdzie nie radzę. Na tym terenie znajduje się też miasto Kłomino (Gródek) obecnie w całkowitej ruinie, dawniej zamieszkane przez żołnierzy radzieckich z rodzinami. Byliśmy tam latem z dzieciakami. Takie miasto duchów, jak po wojnie. Całe bloki wyludnione i zniszczone. Miejscowi rozszabrowali wszystko się dało, poza murami.
Sam teren bardzo malowniczy, miejscami pagórkowaty, obecnie dość mocno zalesiany. Zawsze uważam, że zdjęcia nie oddają rzeczywistości. Sporo zwierzyny, głównie saren, choć w okolicy są ponoć wilki. Na szczęście nie mieliśmy przyjemności się bliżej poznać. Czy faktycznie mogą być groźne dla ludzi? Mapy wydrukowaliśmy z serwisu Geoportal. Całkiem niezłe. Trasa dość forsowna zwłaszcza z plecakami. Kilka razy musiałem sobie zrobić rekonwalescencję stóp, na boso po śniegu lub w jeziorze. Bardzo pomaga. To samo można latem robić w górach w zimnych strumieniach. Warto się do takiej trasy przygotować kondycyjnie. Tydzień wcześniej pod tym kątem połaziłem dość sporo po Górach Izerskich podczas wakacji z dzieciakami.

Kilka refleksji osobistych. Zastanawiała mnie ta stacja w Łubowie. Te malowidła naścienne, pełne wulgarności a przy tym błędów ortograficznych, porozbijane butelki pokazują jakąś frustrację tych (zakładam) młodych ludzi, może wynikającą z braku pespektyw na życie na tych wioskach odległych od miast. To co pokazuje TV, w tym wszystkie te beznadziejne seriale, to zakłamany obraz naszego społeczeństwa. Propaganda sukcesu, gdzie każdy niemal ma własną dobrze prosperującą firmę, każdemu się wiedzie, podczas gdy prawda jest taka, że poza miastami (w samych miastach zresztą też często) wychodzi bieda i jakaś taka beznadzieja życia. Osobiście chciałbym mieszkać poza miastem, choć wiele osób mówi mi, że wiałbym stamtąd po miesiącu (być może :-). Niemniej jednak ta cisza, spokój i piękno krajobrazu jakie po drodze mijaliśmy na długo zapada w pamięci.
Inną sprawą jest kwestia samej formy spędzania czasu w taki konkretny sposób. Pewnie w namiocie spał każdy choć raz w swoim życiu, choćby na polu namiotowym, więc wie czym to mniej więcej "pachnie". Mi w każdym razie namiot poza tym, że umożliwia biwakowanie w miejscach cichych z dala od ludzi, co bardzo lubię, pokazuje to jakie jest tak naprawdę nasze życie. Rozwiązania bytowe jakie wiążą się z przebywaniem na dziko w namiocie są tymczasowe, często niewygodne, wręcz prymitywne. Namiot jest wiotki, więc nie do końca chroni nas przed każdą niebezpieczną sytuacją. Pomimo tego że na co dzień tak nie żyjemy, chodząc po chodnikach w wygodnych butach, jeżdżąc ciepłymi samochodami i mieszkając w murowanych domach, to patrząc z większej perspektywy (w moim przypadku z perspektywy Biblii, która ma dla mnie duży autorytet) całe nasze życie jest jakby przebywaniem w namiocie. Nigdy do końca nie jesteśmy bezpieczni, co pokazują choćby ostatnie powodzie. Wszystko w naszym życiu jest tymczasowe, nie do końca optymalne. Większość tego społeczeństwa zasuwa całe dnie aby wydrzeć temu światu jakieś środki do przetrwania i podtrzymania biologicznej egzystencji a i tak nie jest pewne jutra. Nie jest tak? Myślę, że dobrze to ujął apostoł Piotr w swoim 2 Liście (1,13-14): "Uważam zaś za słuszne pobudzić waszą pamięć, dopóki jestem w tym namiocie (miał na myśli własne ciało), bo wiem, że bliskie jest zwinięcie mojego namiotu (mówił tu o swojej śmierci), jak to nawet Pan nasz Jezus Chrystus dał mi poznać".

DSC01181.JPG DSC01183.JPG DSC01186.JPG DSC01188.JPG
DSC01189.JPG DSC01190.JPG DSC01191.JPG DSC01192.JPG
DSC01194.JPG DSC01196.JPG DSC01197.JPG DSC01199.JPG
DSC01200.JPG DSC01201.JPG DSC01203.JPG DSC01204.JPG
DSC01205.JPG DSC01209.JPG DSC01211.JPG DSC01213.JPG
DSC01214.JPG DSC01216.JPG DSC01217.JPG DSC01223.JPG
DSC01224.JPG DSC01226.JPG DSC01227.JPG DSC01231.JPG
DSC01232.JPG DSC01233.JPG DSC01237.JPG DSC01239.JPG
DSC01243.JPG DSC01245.JPG DSC01249.JPG DSC01250.JPG
DSC01253.JPG DSC01254.JPG DSC01256.JPG DSC01257.JPG
DSC01259.JPG DSC01264.JPG DSC01265.JPG DSC01266.JPG
DSC01267.JPG DSC01268.JPG DSC01269.JPG DSC01270.JPG
DSC01272.JPG DSC01273.JPG DSC01274.JPG DSC01275.JPG
DSC01276.JPG DSC01278.JPG DSC01280.JPG DSC01282.JPG
DSC01283.JPG DSC01285.JPG DSC01287.JPG DSC01288.JPG
DSC01289.JPG DSC01291.JPG DSC01292.JPG DSC01293.JPG
DSC01296.JPG DSC01297.JPG DSC01298.JPG DSC01299.JPG
DSC01301.JPG DSC01305.JPG DSC01307.JPG DSC01312.JPG
DSC01315.JPG DSC01317.JPG DSC01319.JPG DSC01325.JPG
DSC01327.JPG DSC01329.JPG DSC01330.JPG DSC01331.JPG
DSC01333.JPG DSC01336.JPG DSC01338.JPG DSC01339.JPG
DSC01340.JPG DSC01342.JPG DSC01344.JPG DSC01348.JPG
DSC01349.JPG DSC01350.JPG DSC01351.JPG DSC01352.JPG
DSC01353.JPG DSC01354.JPG DSC01355.JPG DSC01362.JPG
DSC01363.JPG DSC01364.JPG DSC01366.JPG DSC01367.JPG
DSC01368.JPG DSC01369.JPG DSC01370.JPG DSC01371.JPG
DSC01372.JPG DSC01373.JPG DSC01374.JPG DSC01375.JPG
DSC01376.JPG DSC01377.JPG DSC01378.JPG DSC01379.JPG
DSC01380.JPG DSC01381.JPG DSC01382.JPG DSC01383.JPG
DSC01384.JPG DSC01385.JPG DSC01386.JPG DSC01388.JPG
DSC01390.JPG DSC01391.JPG DSC01392.JPG DSC01393.JPG
DSC01395.JPG DSC01396.JPG DSC01397.JPG DSC01399.JPG
DSC01402.JPG DSC01403.JPG DSC01404.JPG DSC01405.JPG
DSC01406.JPG DSC01407.JPG DSC01410.JPG DSC01411.JPG
DSC01412.JPG DSC01413.JPG DSC01418.JPG DSC01420.JPG
DSC01422.JPG DSC01423.JPG DSC01427.JPG DSC01428.JPG
DSC01429.JPG DSC01435.JPG DSC01437.JPG DSC01438.JPG
DSC01439.JPG DSC01441.JPG DSC01442.JPG DSCI2576.JPG
DSCI2577.JPG DSCI2579.JPG DSCI2591.JPG DSCI2592.JPG
DSCI2593.JPG DSCI2594.JPG DSCI2595.JPG DSCI2596.JPG
DSCI2597.JPG DSCI2602.JPG DSCI2606.JPG DSCI2607.JPG
DSCI2609.JPG DSCI2612.JPG DSCI2614.JPG DSCI2620.JPG
DSCI2624.JPG DSCI2625.JPG DSCI2627.JPG DSCI2629.JPG
DSCI2635.JPG DSCI2636.JPG DSCI2637.JPG DSCI2638.JPG
DSCI2640.JPG DSCI2645.JPG DSCI2647.JPG DSCI2651.JPG
DSCI2655.JPG DSCI2656.JPG DSCI2658.JPG DSCI2661.JPG
DSCI2662.JPG DSCI2663.JPG DSCI2665.JPG DSCI2667.JPG
DSCI2671.JPG DSCI2672.JPG DSCI2676.JPG DSCI2677.JPG
DSCI2678.JPG DSCI2679.JPG DSCI2680.JPG DSCI2681.JPG
DSCI2684.JPG DSCI2685.JPG DSCI2687.JPG DSCI2688.JPG
DSCI2692.JPG DSCI2694.JPG DSCI2695.JPG DSCI2696.JPG
DSCI2698.JPG DSCI2703.JPG DSCI2705.JPG DSCI2706.JPG
DSCI2709.JPG DSCI2710.JPG DSCI2711.JPG DSCI2715.JPG
DSCI2716.JPG DSCI2717.JPG DSCI2718.JPG DSCI2719.JPG
DSCI2720.JPG DSCI2721.JPG DSCI2723.JPG DSCI2724.JPG
DSCI2725.JPG DSCI2728.JPG DSCI2729.JPG DSCI2730.JPG
DSCI2731.JPG DSCI2732.JPG DSCI2735.JPG DSCI2736.JPG
DSCI2737.JPG DSCI2739.JPG DSCI2740.JPG DSCN6279.JPG
DSCN6282.JPG DSCN6284.JPG DSCN6285.JPG DSCN6286.JPG
DSCN6287.JPG DSCN6310.JPG DSCN6311.JPG DSCN6312.JPG
DSCN6313.JPG DSCN6327.JPG