Sylwester 2011 (30.12.2011 - 02.01.2012)

Sylweter w lesie zaczyna chyba być moją tradycją, choć wypad w tym czasie wynikał w dużej mierze z innej przyczyny - braku czasu w innym terminie. Teren to dawny poligon wojsk radzieckich w okolicach Bornego Sulinowa. Przebieg trasy wędrówki pokazany jest na mapce poniżej. W pierwszym dniu wyszło mi około 16 km, wliczając ponad 2 km dojścia do stacji w Luboniu o 4 nad ranem. Trasę rozpocząłem w Brokęcinie około 8.40. W pierwszym dniu szedłem sam. Samotnie spędziłem też noc nad malowniczym jeziorem Kniewo. Na drugi dzień dojechali Weismann i Martyna i kolejną noc - sylwestrową - spędziliśmy razem ponownie nad jeziorem Kniewo. W tym dniu ze względu na problem z nogą, zaliczyłem jedynie mały spacer około 4 km, resztę czasu spędzając na podziwianiu piękna okolicy. Jezioro Kniewo co chwilę wygląda inaczej, co widać częściowo na zdjęciach poniżej, więc o znudzeniu widokiem nie ma mowy. Trzeciego dnia wyruszyłem w kierunku Rozlewisk Nadarzyckich, przechodząc po drodze przez Wrzosowiska Kłomińskie. Na kilku zdjęciach widać zmarznięte, pokryte szronem wrzosy. Otarłem się niemal o miasto Kłomino, które należy do tzw. kategorii "ghost city". Warto je zobaczyć, bo niedługo ruiny zostaną ponoć rozebrane. Po przejściu 17 km doszedłem do Rozlewisk dość mocno przemoczony, bo połowę drogi lał deszcz. Kolejną noc spędziliśmy w dole poczołgowym. Martyna zbudowała zadaszenie, co było super pomysłem. Ma wierzchu położyliśmy gałęzie i to co znaleźliśmy w okolicy oraz moją pelerynę pamiętającą jeszcze czasy Ludowego Wojska Polskiego :-) Dół chronił nas przed wiatrem oraz widokiem nieporządanych osób, choć 1 stycznia po nocy sylwestrowej, dodatkowo w czasie deszczu trudno się spodziewać gości w okolicy.

Teren ma bardzo ciekawą historię. Przed wojną obszar gdzie znajdowało sie kilka sporych wsi został wysiedlony przez Niemców, którzy urządzili tam poligon, przejęty po wojnie przez wojska radzieckie. Pozostało po nich sporo artefaktów. Ruiny wsi, cmentarzy i bunkrów, okopy, rowy do maskowania czołgów, pociski walające się przy drodze. Jeden stojący przy drodze wyglądał jak butelka szampana na sylwestrową noc :-) Teren obecnie niemal całkowicie bezludny z ogromną ilością zwierzyny. Kilkakrotnie drogę przecieły mi stada saren albo jeleni. Raz widziałem też dzika. Mnóstwo ciekawych miejsc na miejscówkę z dala od tras uczęszczanych przez ludzi, których za wielu i tak tam nie ma. Niesamowita cisza.

Nocleg pod ponczem przeciwdeszczowym. Ciekawe doświadczenie zwłaszcza w deszczu i podczas wiatru. Pogoda dość mocno się zmieniała. Jednego dnia rano potrafiło być -3 stopnie, podczas gdy nad ranem kolejnego dnia po przejściu deszczowego frontu ciepłego temperatura skoczyła do ponad +10 stopni. Przebudziły się nawet komary, a pod ponczem złapałem pająka. Trochę mi się karimata przesunęła i nieco mi woda podciekała, więc o 4 nad ranem musiałem rozniecić ognisko na nowo i nieco podsuszyć śpiwór. Takie uroki wypraw tego typu :-) Ponczo można rozbijać na wiele sposobów, co jest jego zaletą, choć pewnie ze zwykłą plandeką budowlaną można zrobić to samo. Rozpalanie ogniska w deszczu nie jest proste. Zebranie podpałki (głównie kora brzozy) to jedno, ale znaleźć suche w miarę gałęzie to kolejny problem w okolicy ociekającej wodą jak mokra szmata. Nad ogniskiem pracę rozpocząłem zaraz po wyjściu ze stacji kolejowej w Brokęcinie, zbierając co się da po drodze i susząc po kieszeniach. Po drodze w drzewie przydrożnym znalazłem sporych rozmiarów dziuplę, w której rosło młode drzewko, ale było tam też sporo suchych gałązek, które przydały się kilka godzin później w trakcie rozpalania ogniska. Na kolejne ognisko zabraliśmy podsuszonych gałązek z poprzedniego dnia, więc poszło łatwiej.

Ponieważ pierwszą noc spędziłem samotnie, podczas gdy kolejne dwie w naszej małej trzyosobowej grupie, więc mam pewne porównanie. Niby to samo miejsce, podobne okoliczności, a jednak są to całkowicie różne doświadczenia. Każde wartościowe na swój sposób. W grupie zawsze raźniej. Szybciej biegnie czas gdy jest do kogo otworzyć gębę, zwłaszcza gdy ciemno robi się juz o 16 - 16.30. Można się podzielić pracami przy zakładaniu obozu. Ktoś buduje schronienie, ktoś rozpala ogeń, w dwójkę można przywlec większe kłody drewna. Z drugiej strony samotny nocleg w odludnym lesie jest doświadczeniem niesamowitym, powiedziałbym nieco mistycznym. Człowiek dużo bardziej skupia się wtedy na otaczającej go przyrodzie, nasłuchuje odgłosów, smakuje otaczającą ciszę, wpatruje się w ciemność. Można też wtedy bardziej przyjrzeć się sobie samemu w tych mimo wszystko dość trudnych warunkach. Jest to pewnego rodzaju walka ze sobą, z jakimś mimo wszystko strachem przed nieznanym. Samotne wędrowanie z kompasem w ręce po ścieżkach, które nieraz trudno zlokalizować na mapie jest bardzo podobnym doświadczeniem. To takie przebywanie z lasem sam na sam, twarzą w twarz, pośród surowego piękna przyrody i otaczającej ciszy jakiej nie sposób doświadczyć w mieście.

1mapa.JPG DSC04988.JPG DSC04993.JPG DSC04994.JPG
DSC04996.JPG DSC04997.JPG DSC04998.JPG DSC05000.JPG
DSC05001.JPG DSC05003.JPG DSC05005.JPG DSC05009.JPG
DSC05010.JPG DSC05011.JPG DSC05012.JPG DSC05013.JPG
DSC05015.JPG DSC05016.JPG DSC05017.JPG DSC05020.JPG
DSC05022.JPG DSC05024.JPG DSC05031.JPG DSC05034.JPG
DSC05039.JPG DSC05042.JPG DSC05043.JPG DSC05045.JPG
DSC05046.JPG DSC05047.JPG DSC05049.JPG DSC05051.JPG
DSC05054.JPG DSC05055.JPG DSC05056.JPG DSC05061.JPG
DSC05062.JPG DSC05064.JPG DSC05066.JPG DSC05067.JPG
DSC05069.JPG DSC05070.JPG DSC05072.JPG DSC05074.JPG
DSC05075.JPG DSC05080.JPG DSC05084.JPG DSC05086.JPG
DSC05091.JPG DSC05095.JPG DSC05105.JPG DSC05106.JPG
DSC05111.JPG DSC05116.JPG DSC05118.JPG DSC05119.JPG
DSC05123.JPG DSC05124.JPG DSC05153.JPG DSC05155.JPG
DSC05159.JPG DSC05164.JPG DSC05165.JPG DSC05168.JPG
DSC05170.JPG DSC05171.JPG DSC05174.JPG DSC05178.JPG
DSC05179.JPG DSC05180.JPG DSC05187.JPG DSC05193.JPG
DSC05197.JPG DSC05199.JPG DSC05200.JPG DSC05203.JPG
DSC05204.JPG DSC05207.JPG DSC05209.JPG DSC05210.JPG
DSC05215.JPG DSC05221.JPG DSC05222.JPG DSC05223.JPG
DSC05225.JPG DSC05227.JPG DSC05230.JPG DSC05233.JPG
DSC05235.JPG DSC05238.JPG DSC05240.JPG DSC05241.JPG
DSC05243.JPG DSC05257.JPG DSC05271.JPG DSC05278.JPG
DSCI2820.JPG DSCI2826.JPG DSCI2832.JPG DSCI2843.JPG
DSCI2845.JPG DSCI2849.JPG DSCI2856.JPG DSCI2857.JPG
DSCI2859.JPG DSCI2860.JPG DSCI2865.JPG DSCI2867.JPG
DSCI2870.JPG DSCI2872.JPG DSCI2873.JPG DSCI2875.JPG
DSC05280.JPG DSC05281.JPG DSC05282.JPG DSC05283.JPG
DSC05284.JPG DSC05288.JPG DSC05289.JPG DSC05291.JPG
DSC05293.JPG DSC05296.JPG DSC05299.JPG DSC05301.JPG
DSC05304.JPG DSC05305.JPG DSC05306.JPG DSC05307.JPG
DSC05309.JPG DSC05310.JPG DSC05311.JPG DSC05313.JPG
DSC05314.JPG DSC05317.JPG DSC05320.JPG DSC05323.JPG
DSC05326.JPG DSC05327.JPG DSC05329.JPG DSC05330.JPG
DSC05333.JPG DSC05335.JPG DSC05337.JPG DSCI2898.JPG
DSCI2899.JPG DSCI2900.JPG DSCI2903.JPG DSCI2904.JPG
DSCI2912.JPG DSCI2913.JPG DSCI2917.JPG DSCI2918.JPG
DSCI2921.JPG DSCI2923.JPG DSCI2926.JPG DSCI2927.JPG
DSCI2936.JPG DSCI2944.JPG DSCI2948.JPG DSCI2952.JPG
DSCI2955.JPG DSCI2958.JPG DSCI2969.JPG DSCI2971.JPG
DSCI2973.JPG DSCI2976.JPG DSCI2977.JPG DSCI2981.JPG
DSCI2983.JPG DSCI2986.JPG DSCI2989.JPG DSCI2990.JPG
DSCI2992.JPG DSCI2995.JPG DSCI2996.JPG DSCI2997.JPG
DSCI3004.JPG DSCI3006.JPG