Dla mnie trasa ta była rodzajem testu możliwości mojego organizmu oraz butów przed planowanymi na lato wędrówkami. Doszedłem, choć na końcu już tylko małymi kroczkami :-) Chyba mam kiepskie wkładki do butów. Dodatkowym utrudnieniem był upał. Aby go uniknąć z domu wyjechałem o godzinie 4.45. O godzinie 6 rano wyruszyliśmy ze Skoków. Przed południem temperatura była znośna. Do Rogoźna (około 17-18 km) dotarliśmy około 10. Później upał bardzo utrudniał marsz. Do stacji kolejowej w Wągrowcu dotarliśmy około godziny 16.50, a następnie pociągiem wróciliśmy do Skoków. Po drodze wypiłem prawie 3.5 litrów płynów. Zabrałem za mało owoców. Poza tym nie chciało się jeść.
Karygodne jest według mnie tak fatalne utrzymanie szlaku i mimo tego zaznaczanie go na współczesnych mapach. Może to się źle skończyć dla kogoś kto obliczy swoje możliwości na ten szlak a natknie się na trudności. Niemniej jednak trasa jest na wielu odcinkach bardzo malownicza i warto ją polecić.