Mysle, ze w swiecie wirtualnym moze byc nam bardzo trudno sie otworzyc przed drugim. Wynika to zapewne z niepewnosci kim jest moj rozmowca. Dzisiaj mam nick Tomek, albo Misiu, a jutro moge byc Kazikiem-Rebajla. Wystepuje wiec problem anonimowosci. Nie majac pewnosci z kim rozmawiamy w naturalny sposob mozemy byc zamknieci i nie ma w tym nic zlego. W koncu ostroznosc nie jest glupota. W kazym razie, byc moze dlatego chcialem zobaczyc ludzi, o ktorych sporo wiedzialem, a ktorych nigdy nie widzialem.
Moge powiedziec, ze moja ciekawosc zostala zaspokojona. Ale nie to okazalo sie najwazniejszym doswiadczeniem z Bielic.
Najciekawsza rzecza bylo to, ze kazdy z nas jak juz wspominalem pochodzil
z innej wspolnoty kosciola.
Normalnie taka mieszanka moze byc wybuchowa (niestety). Pisze niestety poniewaz z doswiadczenia wiem, ze chrzescijanie
roznych nazwijmy to wyznan albo rzadko sie spotykaja, albo jak sie spotykaja to czesto sie zdarza, ze walcza ze soba.
Problemem jaki dzisiaj trawi chrzescijanstwo to stereotypy. Kazdy jakos sobie tam mysli o drugich: katolicy sa tacy,
zielonoswiatkowcy tacy a tacy, baptysci tacy a tacy, adwentysci tacy a tacy, czesto nie wiedzac niczego o drugich. Nasze
opinie czesto biezemy z ksiazek, badz negatywnych doswiadczen swoich lub innych. Czesto kieruje nami pycha i falszywe
poczucie wlasnej wyzszosci. Moge tak napisac na podstawie wlasnych doswiadczen, rowniez niestety z tej kawiarenki.
Jednak wrocmy do Bielic. W Bielicach bylo inaczej. Tam nie bylo katolikow, zielonoswiatkowcow, baptystow, adwentystow czy
innych wyznan, lecz byli LUDZIE. Konkretne osoby, o takim a takim doswiadczeniu z Bogiem, charakterze, z takimi czy innymi
problemami. Moglismy byc razem przez kilka dni i dzilic sie doswiadczeniami z naszego zycia z Bogiem.
Byla pewna rzecz, ktora mnie zaskoczyla. Otoz kazdy mogl powiedziec co Jezus czyni w jego zyciu. Kazdy mogl powiedziec, ze
Pan wiele mu daje i kazdy mogl pokazac blogoslawienstwo od Pana we wlasnym zyciu.
Zadalem sobie wtedy pytanie: Czy dla Jezusa roznice doktrynalne, czesto nawet duze nie sa tak wazne jak czyste serce
czlowieka?
Sluchajac swiadectw odpowiedz nasuwala sie sama i chwala za to Bogu. Jezus patrzy na swoj podzielony i zwasniony kosciol i
szuka tych, ktorzy beda chcieli pojsc za Nim w swietosci i posluszenstwie. Na koncu Pan nie bedzie pytal: Jakiego wyznania
byles, czy w jakie dogmaty wierzyles? Mysle, ze Pan zapyta mnie i ciebie: Czy zyles w swietosci, posluszenstwie, czy
kochales ludzi tak jak ja? Zwrocmy uwage na osiem blogoslawienstw. Kto odziedziczy Krolestwo? Doznajacy tu na ziemi smutkow,
cisi, laknacy sprawiedliwosci, milosierni, ludzie czystego serca, pokoj czyniacy, cierpiacy przesladowania dla
sprawiedliwosci. Kiedy czytamy w Ewangelii Mateusza o owcach i kozlach przed sadem Pana to o co Pan oskarza kozly a chwali
owce. Za to czy sluzyli badz nie innym ludziom.
I chce tutaj jeszcze jedno powiedziec, byc moze uprzedzajac pytanie
niektorych osob: A co z dociekaniem prawdy? Czy w
tym co mowisz nie ma relatywizmu prawdy?
Odpowiadajac moge powiedziec, ze jestem przeciwnikiem tworzenia
jakiejkolwiek bezkrytycznej mieszanki roznych doktryn
chrzescijanskich, czesto sprzecznych ze soba. Ja jestem raczej typem
czlowieka, ktory stara sie dociekac prawdy i
lubiacym jasne definicje bez sztucznego zacierania roznic. Bardzo lubie
dyskusje rowniez doktrynalne. Ale chce powiedziec,
ze prowadzac dyskusje nalezy byc otwartym na drugiego nie szufladkujac
go ani tym bardziej oceniajac.
Uwazam, ze dyskusje rozwijaja nas i nasza
znajomosc Biblii. Osobiscie staram sie zawsze oddzielac swojego
dyskutanta - jako czlowieka szukajacego Pana tak samo
przeciez jak ja - od jego pogladow. Dlatego nie mam oporu by przyjaznic
sie z ludzmi z roznych denominacji i traktowac ich
jak swoich ukochanych braci nawet jesli w jakis szczegolach doktrynalnych
sie roznimy.
Ale chce powiedziec tutaj jeszcze jedna rzecz. Nie potepiam ludzi, ktorzy
maja stereotypy w patrzeniu na braci z innych
wspolnot. Sam mialem z tym ogromne trudnosci przez dlugi czas i wiem, ze
jest to problem. Czsto wynika to z wewnetrznych
zranien wyniesionych z takiej czy innej wspolnoty. Czesto Bog potrzebuje
wiele czasu by pewne rzeczy w nas prostowac.
Ja chodz juz osiem lat staram sie isc za Panem to ciagle odkrywam w sobie
rzeczy, ktore Bog musi prostowac.
Patrzac dzis na spotkanie w Bielicach moge z cala pewnoscia powiedziec,
ze bylo to bardzo cenne doswiadczenie dla mnie,
poprzez ktore Bog usunal wiele stereotypow, ktore byly we mnie.
Dziekuje Bogu, ze pomogl mi tego doswiadczyc.
Rafal