Pierwszy dzień: dojście z Karpacza do schroniska "Dom Śląski", w którym nocowaliśmy (szlakiem czerwonym, koło wodospadu Łomniczki). Trasa krótka (ok 6 km), ale spora różnica wzniesień (600 m) zwłaszcza w ostatnich 2 km, do tego z plecakami (śpiwory, woda, jedzenie na kilka dni, ubrania, kurtki przeciwdeszczowe itp.).
Drugiego dnia poszliśmy czerwonym szlakiem na zachód do Przełęczy Karkonoskiej i schroniska "Odrodzenie". Wracaliśmy drogą nad reglami przez skały "Pielgrzymy", schronisko Samotnię nad Małym Stawem, Strzechę Akademicką, dalej szlakami żółtym i czarnym obok wyciągu krzesełkowego. Trasa około 20 km.
Trzeciego dnia z plecakami szliśmy na wschód przez Śnieżkę, Wielką Kopę (szlak czerwony), Skalny Stół do Przełęczy Okraj (szlak niebieski). Wracaliśmy do Karpacza szlakiem zielonym. Trasa około 20 km. Tym razem było sporo różnic wzniesień. 500 m podejść nie było chyba takim problemem jak ponad 1000 m łącznie zejść. Plecaki dodatkowo potęgowały zmęczenie przy schodzeniu.
Wyjazd w Karkonosze był naszym drugim w krótkim czasie wyjazdem w góry. Kilka tygodni wcześniej byliśmy w Górach Sowich. Zauważyłem, że kondycja wyrobiona podczas poprzedniego wyjazdu miała duże znaczenie teraz. Mimo sporych odległości, z dużymi różnicami wzniesień nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów z nogami. Miałem nadzieję, że we wrześniu będzie mniej ludzi, tym bardziej że prognozy pogody nie były najlepsze. Mimo to ludzi było sporo. Zwłaszcza drugiego dnia mijaliśmy dużo grup Niemców i Czechów zmierzających z Przełęczy Karkonoskiej w kierunku Śnieżki. Stosunkowo mało Polaków było na tej trasie, co nas dziwiło (mniejsze zamiłowanie do turystyki?).
Góry przepiękne, w wielu miejscach przypominające Tatry Zachodnie. Moim celem było pokazać dzieciakom takie góry (do tej pory jeździliśmy w niższe) ponieważ chodzi nam po głowie wyprawa w Tatry z opcją chodzenia od schroniska do schroniska z plecakami. Może za rok późnym latem. Chyba jednak trzeba będzie jeszcze mocniej podciągnąć się kondycyjnie najpierw.
Pogoda zmienna niesamowicie. W ciagu jednego dnia na przemian potrafiła być mgła, silny wiatr (swetry, czapki i rękawiczki były u dzieciaków koniecznością), deszcz, słońce, co powodowało konieczność ciągłego ubierania się i rozbierania do koszulki z krótkim rękawem.
Jedzenie zabraliśmy ze sobą ze wzgledu na koszty wyżywienia w schroniskach (ceny z kosmosu często). Wrzątek w schronisku jest dostępny za darmo dla osób nocujących. Układając sobie jadłospis na takie wyprawy warto zabrać ze sobą duże ilości owoców i jakieś słodycze. Często nawet nie chciało się jeść przez cały dzień "konkretnych rzeczy", za to po drodze zjedliśmy Kilka kg jabłek i śliwek. Organizm się wręcz tego domagał.
Dla zainteresowanych: Koszt noclegu w Domu Śląskim to 30 zł od osoby. W Karpaczu koło skoczni narciarskiej można zaparkować samochód (10 zł za dobę). Wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego to 5/2.5 zł za dobę dla osoby dorosłej/dziecka. Łączny koszt wyprawy wyniósł nas na 4 osoby 400 zł (paliwo - Uno LPG, dwa noclegi, parking - 3 dni, wstęp do Karkonowskiego PN) + własne jedzenie.
Zejście ze Śnieżki było niesamowite. Na jakiś czas poprosiłem dzieciaki by sie zatrzymały bez ruchu. Niesamowita cisza w połączeniu z majestatycznym pięknem. Chyba mógłbym tak stać cały dzień i patrzeć. Niestety czas nas gonił. I tak do Poznania wróciliśmy około godziny 22, a na drugi dzień proza życia.