Wielkanocne wędrowanie (kwiecień 2017)
Dwa dni świąteczne z wędrówkami. W pierwszym dniu bardziej spacer (Emilka z rowerem) -- niecałe 7 km z Wir w kierunku Szreniawy. W drugim dniu obszedłem sporą część Wielkopolskiego Parku Narodowego (samotna trasa około 25 km). Wyruszyłem o godzinie 8.30 z ulicy Grzybowej w Puszczykowie. Szedłem przez rezerwat "Pojniki" nad jezioro Jarosławieckie. Dalej wzdłuż jeziora Jarosławieckiego oraz Małego do Rosnówka. Stamtąd skierowałem się na południe do miescowości Trzebaw, dalej do miejscowości Górka, gdzie zrobiłem jedyną przerwę tego dnia na jakiś posiłek (rano wrzuciłem do plecaka co mi w rękę wpadło :-). Z Górki poszedłem nad jezioro Góreckie, które obszedłem od strony południowej czerwonym szlakem i przez skraj rezerwatu Pojniki wróciłem do Puszczykowa około 14. Niedaleko Puszczykowa natknąłem się na cmentarz powstańców z 1848 roku. Dobrze że ktoś o takich miejscach pamięta.
Pogoda dopisała (lubię deszcz :-)). "Sprzęt" (peleryna / kapelusz) nie zawiódł. Kapelusz to świetny wynalazek. Doskonale chroni podczas słonecznej pogody. W odróżnieniu od czapki z daszkiem chroni też kark i uszy. Bardzo dobrze spisuje się też podczas deszczu. Peleryna / poncho, którą zabrałem tym razem jest o tyle ciekawa, że można z niej w razie potrzeby zrobić namiot. Kilka lat temu używałem jej w tej roli podczas sylwestrowego wyjazdu do lasu (sporo wtedy padało):
(Peleryna / namiot).
Deszcz oznacza pustkę w lesie. Brak ludzi, za to są zwierzęta. Niesamowity śpiew ptaków.
(Nagranie). W rezerwacie Pojniki natknąłem się na rodzinę dzików. Poczekałem ze spokojem aż uciekną i poszedłem dalej inną ścieżką, aby im nie wchodzić w drogę.
Po drodze podejmowałem próby rozpoznawania dzikich roślin. Poniżej kilka wybranych zdjęć roślin (z podpisami) jakie znalazłem. Dodawałem adnotację jadalny / trujący. Jeśli jednak ktoś chce próbować, to na własną odpowiedzialność :-) Ja w każdym razie te jadalne rośliny używałem do celów kulinarnych:
- Na jednym ze zdjęć jest pierwiosnek lekarski. Tuż przy łodygach jego pięknych żółtych kwiatów jest inna roślina (Podagrycznik - mniejsze postrzępione liście). Podagrycznik jest jadalny. Jego liście smakują trochę jak seler. Jak roślina jest większa to można zakisić jej łodygi drobno pokrojone (próbowałem, bardzo smaczne).
- Inną rośliną na zdjęciach jest czosnaczek. Jak nazwa wskazuje smak liści jest lekko czosnkowy, choć to zależy od pory roku i występowania. Najlepsze są na wiosnę.
- Kolejną rośliną jest przetacznik (małe niebieskie kwiatki, tu na zdjęciu słabo widoczne). Znalazłem taki opis na jednej ze stron: "charakteryzuje się działaniem moczopędnym, ułatwiającym trawienie, poprawiającym pracę żołądka oraz jelit. Ze względu na swoje delikatne działanie moczopędne i napotne, sprzyja oczyszczaniu organizmu ze szkodliwych efektów przemiany materii. Co najważniejsze, przetacznik oczyszcza również krew z cholesterolu."
- O szczawiu kobylaku i jego właściwościach można poczytać pod Linkiem
Z tego co widzę, to ludzie boją się próbować dzikich roślin jadalnych. Warto jednak pamiętać że w odróżnieniu od tego co kupujemy w sklepach, dzikie rośliny najczęściej są ekologiczne :-)