Najmłodsza córka Emilka zasiliła w tym roku szeregi UB. Chciała zobaczyć jak to wygląda od drugiej strony i co mnie osobiście cieszy, po doświadczeniach tego roku nie chce więcej być w UB (dużo jeżdżenia, mało chodzenia itp.). Za rok pójdziemy więc ponownie razem. Sład mojego patrolu do ostatniej niemal minuty przed wymarszem nie był ustalony, a dodatkowo zmieniał się też w trakcie samego marszu. Ostatecznie jak to zauważył Piotr Maliniak, komendant Rajdu, byliśmy jedynym patrolem, który wyszedł w piątkę, wrócił w szóstkę i na dokładkę z królikiem w klatce :-)
W ostatniej chwili przed wyjazdem patrol z różnych względów zdrowotnych i rodzinnych zmalał nam do trzech osób w wieku 45+ (pułk emerytów) :-). Na starcie dołączyła do nas dwójka dzieci jednego z organizatorów Rajdu - Marysia i Dominik. Dzielne dzieciaki. Dały radę przejść z nami 80 km w ciągu nieco ponad trzech dób (4 dni marszu).
W tym roku nasz patrol jako patronkę miał Danutę Siedzikównę "Inkę". Warto poznać tę niesamowicie ciekawą osobę, która została zamordowana przez bezpiekę zanim ukończyła 18 lat.
Trasa oraz UB:
Wyruszyliśmy z Raciąża (niedaleko Tucholi) i szliśmy przez miejscowości:
Co do samego UB. Szczerze mówiąc dla mnie największą wartość ma samo uczestnictwo w Rajdzie, możliwość spotkania starych znajomych, poznania nowych ludzi, dowiedzenia się czegoś nowego z historii Polski. UB widzę że ma duże znaczenie dla młodzieży, co można nawet zrozumieć :-). Sprawdzić chce się zarówno młodzież z patroli jak i młodzież z UB :-). Wychodzi z tego nawet ciekawy eksperyment socjologiczny, bo czasami chyba za bardzo ludzie wczuwają się w swoje role (temat do dyskusji z organizatorami Rajdu). Fajnie że udało nam się unikać ich przez tak długi czas, ale nie to było najważniejsze. Teren na którym odbywa się Rajd jest bardzo ciekawy widokowo. Pierwszym wrażeniem po wyjściu z autobusu jaki nas rozwoził na trasy był np. zapach sosnowego lasu, który towarzyszył nam przez kolejne dni. Taki drobiazg, ale wartość sama w sobie.
Inne aspekty:
Noclegi to kolejna rzecz która odróżniała ten Rajd od poprzednich. Do tej pory typowo spaliśmy w namiocie, co ma zalety. Najważniejszą z nich jest niezależność. W tym roku postanowiliśmy jednak szukać noclegu w mijanych miejscowościach. Było to nowe doświadczenie, ale bardzo ciekawe. Poznaliśmy przez to wielu fajnych i gościnnych ludzi. Mogliśmy też dzięki temu lepiej doświadczyć tego co przeżywali żołnierze wyklęci 70 lat temu, którzy też korzystali z gościny miejscowej ludności.
O jedzeniu nie będę za dużo pisać. Jedna tylko ciekawostka. Po drodze znaleźliśmy na pniu brzozy tzw. błyskoporek (czaga), z którego robi się rodzaj kawy. Całkiem ciekawy smak.
W tym roku podczas całego Rajdu towarzyszyło nam wojsko, a konkretnie 9 warmiński pułk rozpoznawczy im. mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszko".
Zadania w trakcie trasy obejmowały m.im rzut granatem, strzelanie, odnajdywanie miejsc związanych z historią, wyciąganie rannego z budynku pilnowanego przez UB. Miłe było to, że w końcowej punktacji zajęliśmy drugie miejsce jako patrol, ale znowu powiem że nie to jest najważniejsze :-).
Filmy:
Film przygotowany przez patrol "Jachna"
Patrol "Jachna" - koncentracja w Zwierzyńcu
Patrol "Jachna" - rozdanie nagród
Burza z gradem w Lubichowie
Zwierzyniec - jak skutecznie rzucić granatem :-)