Swego czasu dość intensywnie badałem (między innym) temat Marii. W tym celu przeczytałem wiele różnych książek katolickich poświęconych matce Jezusa. Były to książki np. ks. Laurentina, ks. Kudasiewicza, kardynała Suenensa, kardynała Newmana i wielu innych. Znajdowałem w nich interpretacje różnych fragmentów z Biblii poświęconych Marii lub rzekomo mówiących o niej. Uważam jednak, że interpretacje te były na ogół bardzo naciągane i często również sprzeczne z logiką. Opracowania, które już są, lub które dopiero powstaną (być może wkrótce) mają na celu pokazanie tego. Wiele notatek lub całych opracowań powstało około 4 lat temu w czasie gdy byłem poszukującym rzymskim katolikiem. Z tamtego okresu pamiętam jedną ciekawą rzecz, która bardzo mnie wtedy zaskoczyła. Najpierw na podstawie lektury Biblii wyrobiłem sobie pewne poglądy na temat Marii, które były dla mnie szokujące, bo byłem wtedy katolikiem, a poglądy te były sprzeczne z doktryną mojego ówczesnego kościoła. Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy czasami się nie pomyliłem. Badałem te fragmenty kolejne razy i ciągle otrzymywałem ten sam wynik. Wówczas zacząłem się zastanawiać, jaka jest przyczyna różnic w moim rozumieniu wielu miejsc z Biblii, a rozumieniem ich przez Kościół Katolicki. Zainteresowałem się wówczas pismami pisarzy z wczesnego okresu kościoła. Okazało się, że wielu kwestiach moje poglądy wyrobione wyłącznie na podstawie Biblii były zadziwiająco spójne z ich poglądami. Co ciekawe, wielu z nich miało jeszcze bardziej ostre spojrzenie na matkę Jezusa. Poglądy te są zaprezentowane m.in. w książce George’a Maloney’a „Maryja łonem Boga” w rozdziale pt.: „Spojrzenie wczesnego kościoła na Maryję”. Autor sam stwierdza, że spojrzenie pierwotnych chrześcijan może szokować współczesnego czytelnika. W żadnym kościele protestanckim nie spotkałem jak dotąd tak ostrych sformułowań jak u wielu pisarzy z pierwszych wieków, często uważanych za świętych np. Jan Chryzostom. Nie chodzi tutaj oto by piętnować matkę Jezusa. Sam Jezus był na pewno daleki od tego. Chodzi jedynie o przedstawienie faktów, które mogą rzucić inne światło na jej postać.
Badałem też objawienia maryjne. Wynikiem badań jest np. opracowanie na temat objawień fatimskich. Mam też, nie zebrane jeszcze, notatki na temat Medjugorie, Lichenia, które może też doczekają się opracowania jak czas mi pozwoli. Generalnie chcę powiedzieć, że na temat wszystkich objawień myślę w sposób podobny jak o Fatimie i mam ku temu mocne podstawy (choćby wypowiedzi pojawiających się istot sprzeczne z Biblią).
Mam prośbę do czytelników moich opracowań. Proszę nie sądzić, że uważam matkę Jezusa za kogoś negatywnego, godnego potępienia. Osobiście mam do niej ogromny szacunek. Staram się jednak patrzeć na nią bez jakiś doktrynalnych okularów. Myślę, że była to bardzo ciekawa postać, którą należy jednak właściwie ocenić. Była na pewno kobietą szczerą przed Bogiem i poszukującą Jego woli. Widzimy ją jak razem z innymi czekała na zesłanie Ducha Świętego w wieczerniku. To ona odpowiedziała pozytywnie na wezwanie Boga by stać się matką naszego Pana. To ona wielbi Boga w Magnifikat dając nam w tym momencie wzór postępowania. W Biblii są jednak fragmenty, które nie zawsze pokazują ją w najlepszym świetle, co może sugerować, że nie do końca rozumiała Jezusa i Jego misję i był okres gdy starała się Jemu przeszkadzać. Świadczą o tym słowa Jezusa kierowane do niej, z którymi do dzisiaj borykają się teologowie jak by je „właściwie” zinterpretować (niestety) tak by nie psuły rozpowszechnianego w katolicyzmie wizerunku Marii. Postać Marii należy odmitologizować, pokazać w rzeczywistym świetle. Wtedy myślę będziemy mogli się od niej wielu rzeczy nauczyć. Gdy widzę ją podobną do nas, mającą okresy odejścia, niezrozumienia woli Jezusa, jednak szukającą zrozumienia słów Boga, to staje się ona przynajmniej dla mnie dużo bliższa. Stawiając ją na piedestale, obdarzając ją czcią często niemalże równą Bogu uwłaczamy jej oraz samemu Stwórcy i tracimy możliwość uczenia się od niej. Co prawda teologia katolicka nigdzie nie zrównuje jej z Bogiem jak myśli wielu niekatolików. Takie nienazwane często wprost poglądy obecne są jedynie w pobożności ludowej i to trzeba sobie wprost powiedzieć. Jednak odnoszę wrażenie, że hierarchia mało robi by te wypatrzenia zmieniać. Pamiętam jak w Polsce gościła figurka z Fatimy. Ludzie klękali przed nią na ulicy gdy przejeżdżała. Żaden duchowny nawet nie oponował. Nie chcę się jednak tym zajmować, ponieważ z pobożnością ludową nie można dyskutować. Wypatrzona pobożność jest pośrednio wynikiem dogmatów, które uważam za błędne.
Jeszcze jedna uwaga. Proszę traktować wszystkie informacje zawarte w opracowaniach jako wyłącznie moją prywatną interpretację, z którą zapewne wielu, zwłaszcza katolików, nie będzie się zgadzało. W swoim odrzuceniu moich poglądów proszę jednak o rzetelne ocenianie faktów i skonstruowanie krytyki opartej na Słowie, a nie na zasadzie: to są bzdury i tyle (a takie opinie spotykałem). Krytyki się nie boję. Jeśli się mylę i ktoś mnie przekona to zmienię zdanie.
Rafał Długosz