Powstanie-życia-poza-Ziemią?
Wed, 18 May 2011 09:01:00 +0000
https://www.polskieradio24.pl/23/266/Artykul/369972,Naukowcy-znalezli-planete-z-warunkami-do-zycia
Zastanawiam się na czym polega nauka w kontekście tego artykułu. Naukowcy zajmują się gdybaniem czy jakaś planeta ma warunki do powstania życia. Zresztą na takiej samej zasadzie poszukuje się albo życia albo dowodów na występowanie życia w przeszłości na planecie Mars. Ale czy nie powinno się najpierw odpowiedzieć na pytanie czy powstanie życia jest w ogóle możliwe?
Dysponujemy ogromnymi możliwościami technicznymi. Za kilka miliardów dolarów jako ludzkość wybudowaliśmy Wielki Zderzacz Hadronów. Czy podobnej kwoty (choć myślę, że wystarczyłaby znacznie mniejsza) nie można by przeznaczyć na wybudowanie super laboratorium jeśliby trzeba wielkości boiska, w którym odtworzono by najlepszej jakości pierwotną zupę jaka ponoć istniała na początku na Ziemi. Co stoi na przeszkodzie aby wybudować takie laboratorium i dobrać skład takiej zupy najbardziej optymalnie jak się da. Niech następnie prowadzą wszystkie możliwe eksperymenty przez kolejne 100 lat i uzyskają choć jedną komórkę żywą, zdolną do przetrwania i dalszego samopowielania.
Tak długo jak to się nie uda, tak długo mówienie o jakiejkolwiek ewolucji w świecie przyrodniczym jest bajką. Skoro ludzkości nie udało się zrealizować tego w warunkach idealnych mimo wielu lat badań, to jak przyjmować jako fakt to, że wystąpi to samoistnie w warunkach naturalnych?
W tym kontekście zajmowanie się analizą czy jakaś planeta ma warunki do powstania życia jest czczym gadaniem, do tego za publiczne pieniądze. Równie dobrze możnaby się zastanawiać czy gdzieś w kosmosie istnieją krasnoludki.
Ja akurat zajmuję się naukami technicznymi, ale pewne zasady są uniwersalne. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której piszę artykuł do renomowanego czasopisma w którym stwierdzam, że wymyśliłem nowy układ elektroniczny, o którym twierdzę że na pewno ma takie a nie inne właściwości, bez przedstawienia dowodu w postaci testów laboratoryjnych takiego układu, albo chociaż symulacji w oparciu o realne modele tranzystorów. Natomiast jak widać w niektórych dziedzinach nauki publikuje się prace, w których bez dowodu na to, że abiogeneza jest możliwa buduje się całą naukę. Według mnie jest to kpina z nauki. Twierdzi się że człowiek ostatecznie powstał z nieożywionej materii w wyniku całkowicie naturalnych procesów, podczas gdy nie można zademonstrować eksperymentu powstania choćby najprostszej komórki zdolnej do przeżycia w wyidealizowanych warunkach laboratoryjnych.
Nie trzeba być biologiem molekularnym aby mieć prawo twierdzenia takich rzeczy. Ja w ocenie różnych rzeczy często stosuję zasadę nazwijmy ją daleko zakreślonego okręgu. Jest to ocena zawsze zgrubna, ale pozwalająca na ocenę i ewentualne wykluczenie pewnych twierdzeń. Załóżmy że mamy fraktal oparty na:
Krzywej_Kocha.
Możemy się zastanawiać jaka jest dokładna powierzchnia takiej figury. Można jednak zakreślić wokoło niej okrąg odpowiednio daleko i powiedzieć, że powierzchnia na pewno nie jest większa niż powierzchnia koła wewnątrz zakreślonego okręgu.
Czasami stosuję tę zasadę np. w ocenie twierdzeń teologicznych i praktyk kościelnych. Przykładowo ostatnio sporo mówi się o święceniu kobiet. Niektórzy próbują nawet dowodzić na podstawie Biblii, że jest to dopuszczalne. W tym przypadku również szeroko zakreślam pewną granicę, która sięga powiedzmy aż do XIX wieku, licząc od czasu zakończenia procesu powstawania Biblii, i mówię, że przez 1900 lat istnienia kościoła nikt nigdy w żadnej denominacji chrześcijańskiej nawet nie pomyślał o powoływaniu kobiet na stanowiska pasterskie w kościele. Nie jest zatem możliwe, aby na podstawie Biblii to wywnioskować. Inaczej święcenie kobiet występowałoby już w czasach apostolskich. Zakładam, że gdyby autorzy NT dopuszczali taka możliwość, to by zawarli to w swoich pismach. W tej sytuacji nie muszę nawet wchodzić w szczegółowe dyskusje poszczególnych fragmentów, bo zgrubnie jestem w stanie wykluczyć tę praktykę.
Tę samą zasadę możemy zastosować w naukach typu biologia. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie nauki, ale jeśli ktoś mówi mi, że człowiek powstał na drodze ewolucji, to ja zakreślam szeroko okrąg i mówię daj mi choć najprostszą komórkę na początek, a o szczegółach i zawiłościach reszty pogadamy później. W zasadzie powinienem domagać się nawet warunków naturalnych podczas takiego eksperymentu, ale na początek mogę zgodzić się nawet na to aby ten okrąg zakreślić jeszcze dalej i np. na to, żeby taką komórkę zmontować stosując ostatnie osiągnięcia nanotechnologii. Byleby żyła i się replikowała.