Konferencja ESANN w Brugii w Belgii - refleksje
Fri, 24 Apr 2009 00:41:00 +0000
Ostatnio sporo rzeczy kojarzy mi się z polityką, w tym również sieci neuronowe. Niedawno doszedłem do wniosku, że sieci Kohonena, którymi się najwięcej zajmuję, są w wysokim stopniu socjalistyczne, wręcz komunistyczne w swojej naturze. W sieci takiej mamy ileś neuronów, które na początku rozrzucamy losowo po przestrzeni danych. To akurat jest dość naturalne. Ludzie też mają w pewnym sensie losowe upodobania, talenty, choć do końca one losowe nie są, bo według mnie są darem od Boga. Ale z praktycznego punktu widzenia można na moment przyjąć, że są one losowe. W normalnym świecie, jeśli kogoś obdarowano umysłem ścisłym, to najczęściej sam wybiera, że chce być inżynierem a nie np. językoznawcą. Szuka zawsze w pobliżu tego co mu najbardziej odpowiada. Tak samo zresztą robi humanista, nie zostając na ogół programistą. Jest to prawidłowe i nazwijmy to wolnorynkowe. Zupełnie inaczej jest natomiast w świecie sieci Kohonena. W sieciach tych neurony sztucznie się ze sobą wiąże, tak że każdy neuron ma na zawsze ściśle ustaloną listę sąsiadów. To tak jakby kazać mi pracować przy jednym stole z polonistą, albo muzykiem, nad układami scalonymi albo nad analizą dzieł Adama Mickiewicza, albo kazać nam razem grać Sonatę Księżycową Beethovena. Później następuje tresura zwana, procesem uczenia. W wyniku tego prania mózgów neuronom zmienia się na siłę ich upodobania, tak by jednak pogodzić matematyka z humanistą. Co więcej, ocenia się jeszcze, czy tresura przebiega dość sprawnie. To jest czysty komunizm. Trudno się później dziwić, że sieci te tak długo się uczą. Socjalizm jest nieefektywny z założenia.
W każdym razem wspomniana różnorodność w świece naukowym jest akurat wolnorynkowa. Przynajmniej poza Polską coraz mniej patrzy się na to jaką kto ma metkę związaną z urodzeniem, a coraz bardziej na to co kto ma w głowie. Ludzi do zespołów dobiera się na podstawie kompetencji, dając im wolność gdzie chcą pracować, czym się zajmować i czy chcą odejść. Nikomu na siłę nie narzuca się jednostki naukowej ani współpracowników, bo każdy wie, że to jest ślepa nieefektywna uliczka. W Polsce niestety bywa inaczej jeszcze i efekty są jakie są. W Polsce jest trochę jak w sieciach Kohonena. Resztę dopowiedzcie sobie sami :-) Dzisiaj kolejna prezentacja, tym razem plakat.