zastanawiales-sie-kiedys-nad-galaktykami-spiralnymi-z-poprzeczka

Sat, 21 Mar 2009 21:36:00 +0000

Czasami gdy myślę nad metodami argumentacji oraz dowodzenia hipotez używanymi we współczesnej nauce, to zastanawiam się czy istnieje dopuszczalny (nawet nieoficjalnie) zakres argumentów jakie można używać by nie zostać posądzonym o oszołomstwo. Oficjalnie nikt tego nie powie, ale w praktyce tak niestety jest, co widziałem osobiście już wielokrotnie. Często wygląda to tak, że jeden naukowiec nazywa autorytatywnie drugiego oszołomem tylko dlatego, że tamten nie stosuje całkowicie naturalistycznej metody argumentacji. Zastanawiam się nad tym, czy kiedykolwiek udowodniono, że tylko metody naturalistyczne są słuszne, a jeśli nie, to czy (nazwijmy ich) naturaliści nie okazują się sami być oszołomami z natury rzeczy? W każdym razie ja chyba jestem jednym z tych oszołomów (według półoficjalnej definicji stosowanej przez naturalistów), którzy dopuszczają argumentację nienaturalistyczną.

Kilka dni temu na Onecie pokazano śliczną galerię zdjęć różnych galaktyk, wśród których były galaktyki spiralne oraz bardzo znana galaktyka z tzw. poprzeczką:

http://portalwiedzy.onet.pl/121491,5,1,0,galeria_media.html

Patrząc na galaktykę z poprzeczką odkrytą przez Herschela prawie 200 lat temu zastanawia mnie fakt istnienia tej poprzeczki w kontekście drugiego prawa Keplera. Aby rozumieć o co chodzi w tym prawie nie potrzeba być matematykiem. Można o nim poczytać np. tutaj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawa_Keplera

Prawo to w dużym skrócie mówi, że prędkość z jaką jakaś masa (np. planeta) obiega inną masę (np. Słońce), zależy od tego jak daleko obie masy są od siebie oddalone. Ściślej mówiąc chodzi o wspólny środek masy, który w przypadku układu Słonecznego umieszczony jest w niewielkiej odległości od Słońca, lub wewnątrz niego. To dlatego Ziemia obiega Słońce ze średnią prędkością nieco poniżej 30 km/s, podczas gdy najbliższy od Słońca Merkury ze średnią prędkością ok. 40 km/s, a przykładowo Pluton leżący w średniej odległości około 39 jednostek astronomicznych (j.a. równa wartości promienia orbity Ziemi) już tylko ze średnią prędkością około 4.7 km/s.

Zróbmy sobie pewien eksperyment myślowy i wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, w której wszystkie planety Układu Słonecznego w jednej chwili ustawiamy w jednej linii prostej, w odległościach od Słońca równych średnim promieniom ich obecnych orbit. Następnie związujemy je liną, która może się rozciągać w nieskończoność i puszczamy je w ruch orbitalny z ich obecnymi średnimi prędkościami.

Pytanie: Ile czasu musi upłynąć aby ta lina, na początku idealnie pokrywająca się ze wspomnianą wcześniej linią prostą, wygięła się najpierw w lekki łuk, później w spiralę przypominającą muszlę ślimaka, a z czasem zupełnie owinęła wokoło Słońca? Do tego aby linia ta przestała być prostą wystarczy bardzo niewielki czas, mierzony ułamkiem okresu jednego obiegu najbardziej oddalonej planety czyli Plutona (choć ostatnio w środowisku astronomicznym zdegradowano Plutona i nie jest nazywany już planetą). W czasie pełnego obiegu tej planety, najbliższy od Słońca Merkury wykonuje około 1000 obiegów, zatem w czasie jednego obiegu Plutona lina ta owinęłaby się wokoło Słońca wielokrotnie.

Ta sama zasada dotyczy galaktyk. Np. we wspomnianej na początku galaktyce z poprzeczką miliony gwiazd obiegają wspólny środek masy z różnymi prędkościami, zależnymi od odległości tych gwiazd od centrum galaktyki. Te gwiazdy, które są oddalone najbardziej, obiegają środek galaktyki najwolniej. Biorąc pod uwagę średnicę tej galaktyki (około 100 tys. lat świetlnych), dysproporcja pomiędzy okresem obiegu najbardziej oraz najmniej oddalonych gwiazd jest dużo większa niż w przypadku Plutona oraz Merkurego w naszym Układzie Słonecznym. Istnienie prostej poprzeczki w galaktyce Herschela przypomina sytuację z tymi planetami tuż po ustawieniu ich w linii prostej i puszczeniu w ruch. Ile pełnych obrotów, a może tylko jaki fragment jednego obrotu, wykonała ta galaktyka od początku jej istnienia, czyli jak twierdzą naukowy oficjalnego nurtu (czyli nieoszołomy) miliardy lat temu? Jak wytłumaczyć istnienie prostej poprzeczki, która nie jest sztywnym kijem od miotły, ale zbiorem swobodnie orbitujących gwiazd, przy jednoczesnym powszechnym założeniu, że galaktyka ta wykonała już kilkadziesiąt pełnych obrotów? Według mnie ewidentnie przeczy to drugiemu prawu Keplera. W przypadku galaktyk spiralnych jest nie lepiej. Po zaledwie jednym obrocie tych galaktyk powinniśmy widzieć ich ramiona owinięte wokoło centrum galaktyki. W naszej Galaktyce, która również jest spiralna z trzema ramionami, ramiona te nie są owinięte, pomimo że uważa się, że Galaktyka wykonała już kilkadziesiąt pełnych obrotów. Może więc obraz jaki widzimy patrząc na wspomnianą galaktykę z poprzeczką obrazuje jej wygląd po jedynie kilku czy kilkunastu tysiącach lat od momentu jej powstania, biorąc pod uwagę, że pełen obrót obliczany jest na dziesiątki milionów lat? Do dzisiaj nie spotkałem się z zadowalającym naturalistycznym wyjaśnieniem tego zjawiska, więc póki takiego nie znajdę, to pozostanę sobie oszołomem naukowym i będę twierdził, że wszechświat nie ma miliardów czy nawet milionów lat. Te miliardy lat są oficjalnym potrzebne by zmieścić ewolucję życia na Ziemi, z którą też trudno mi się zgodzić z innych powodów.

Ale żeby nie było, że jestem totalnym (niereformowalnym) oszołomem z klapkami na oczach, uszach, mózgu i czym tam jeszcze, to powiem, że wycofam się z tego argumentu jeśli ktoś pokaże mi sensowne inne wyjaśnienie dla galaktyk z poprzeczką (nie wiem jakaś ciemna materia, która sprawia że galaktyka jest np. eliptyczna a my widzimy jedynie spiralę??, ale muszą to być konkretne fakty).