wybory-polityka-i-biblia

Wed, 24 Nov 2010 14:43:00 +0000

Na początek chciałbym bardzo serdecznie podziękować za oddane na mnie głosy w ostatnich wyborach samorządowych. Otrzymałem ponad 1400 głosów:

https://wybory2010.pkw.gov.pl/owk/pl/300000/2c9682222bcdbd0b012bcee6dea21e29.html.

Unia Polityki Realnej z ramienia której startowałem nie posiada środków z budżetu państwa (z kieszeni podatników) na kampanię, przez co nie jest w stanie zaistnieć w mediach tak jak partie, które są przy władzy. Partie te dzięki finansowaniu swojej działalności ze środków publicznych są w stanie zasypać miasta plakatami. Przeciętny człowiek jest wzrokowcem. Jak czegoś nie widzi, to w jego świadomości to nie istnieje. Jest to sposób "naturalnej" eliminacji konkurencji politycznej. W tej sytuacji głosy jakie otrzymałem mają dla mnie znaczenie szczególne, bo świadczą o tym, że są jeszcze ludzie, którzy pomimo takiego a nie innego układu politycznego w mediach są w stanie wyjść ponad to i chłodno spojrzeć na program.

Prawdę mówiąc, nie odczuwam jakiegoś szczególnego żalu z powodu braku finansowania przez państwo. Uważam, że partie powinny finansować się samodzielnie. Osobiście od państwa chcę jak najmniej otrzymywać, bo wiem, że za to co otrzymałem, wcześniej znacznie więcej zapłaciłem swoimi podatkami. Wolałbym samemu (ale na uczciwych zasadach) zabiegać o siebie, niż być na łasce takiego czy innego urzędnika.

Chciałbym może przy okazji tematu wyborów spojrzeć na politykę z perspektywy biblijnej. Polityka w Polsce bywa dość emocjonująca. Prawda? Nasze media dbają zresztą o to abyśmy się nie zanudzili. Można kilka razy dziennie odwiedzać serwery informacyjne typu Onet.pl, aby usłyszeć jakiś nowy bulgot w naszym politycznym garnku.

Ale co wspólnego ma Biblia z polityką? W Biblii możemy znaleźć wiele zapisów wydarzeń, które określilibyśmy jako polityczne. Cała historia starożytnego Izraela to określona polityka, sojusze, ugody, wojny, okresy pokoju, zamachy i wiele innych rzeczy. Według mnie patrzeć od tej strony Biblia jest nie mniej pasjonująca od obecnej polityki. To co jej "brakuje" to kolorowe obrazki. Na każdym kroku jedynie tekst. Jednak w czasie kiedy powstawała Biblia, to słowo było tym, co oddziaływało na myślenie ludzi.

Nie chciałbym sprowadzić Biblii jedynie do zapisu historycznego. Biblia pokazuje coś więcej. Pokazuje nam rolę jaką ogrywa Bóg w polityce bieżącej oraz w historii, która jest zapisem wydarzeń politycznych z przeszłości. Dzisiaj politycy całkowicie pominęli Boga w swoich wypowiedziach, co nie oznacza, że wyeliminowali Go w sposób realny z historii świata.

Chciałbym nawiązać do jednego wydarzenia politycznego opisanego w Biblii, które miało miejsce w czasach starotestamentowych, za czasów panowania króla Salomona. Jakim królem był Salomon jest dość dobrze znane. Wiemy że był obdarzony ponadprzeciętną mądrością. Za jego czasów Izrael przechodził swój złoty wiek. W tym czasie nie był nękany przez wrogów z zewnątrz. Nie wynikało to jednak z takiego czy innego układu politycznego, czy zabiegów dyplomatycznych króla. We fragmencie poniżej można przeczytać, że to Bóg zapewnił Izraelowi pokój w tym okresie historii (1 Księga Królewska 5,4-5):

"Lecz teraz Pan, Bóg mój, dał mi wytchnienie ze wszystkich stron, tak iż nie ma przeciwnika ani złej przygody. Postanowiłem tedy zbudować świątynię imieniu Pana, Boga mojego, jak to zapowiedział Pan Dawidowi, mojemu ojcu, mówiąc: Twój syn, którego posadzę po tobie na twoim tronie, ten zbuduje świątynię mojemu imieniu."

Myślę, że wytchnienie jakie Bóg dał Salomonowi ze wszystkich stron wynikało w dużej mierze z postawy Salomona, który jak czytamy w (1 Król. 3,3) " ... miłował Pana, postępując zgodnie z postanowieniami Dawida".

Przyszedł jednak czas kiedy Salomon złamał jedno z ważnych Bożych przykazań. W dalszej części 1 Księgi Królewskiej (11,1-8) czytamy:

"Król Salomon pokochał wiele kobiet cudzoziemskich: córkę faraona, Moabitki, Ammonitki, Edomitki, Sydonitki, Chetytki, z narodów, co do których Pan nakazał Izraelitom: Nie łączcie się z nimi i one niech się nie łączą z wami, nakłonią bowiem na pewno wasze serca do swoich bogów. Otóż do tych zapałał Salomon miłością. Miał on siedemset żon prawowitych i trzysta nałożnic, a te jego kobiety omamiły jego serce. Gdy się zaś Salomon zestarzał, jego żony odwróciły jego serce do innych bogów, tak że jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce Dawida, jego ojca. Toteż poszedł Salomon za Asztartą, boginią Sydończyków, i za Milkomem, ohydnym bałwanem Ammonitów. Salomon postępował źle wobec Pana i nie wytrwał wiernie przy Panu jak Dawid, jego ojciec. Wtedy to założył Salomon święty gaj dla Kemosza, ohydnego bałwana Moabitów, na górze położonej na wschód od Jeruzalemu, i dla Molocha, ohydnego bałwana Ammonitów. Podobnie uczynił dla wszystkich swoich cudzoziemskich żon, które paliły kadzidła i składały ofiary swoim bogom."

Wiele z tych kobiet nie było zwykłymi kobietami "z ludu". Były to córki okolicznych królów, księżniczki, w tym córka faraona egipskiego. Jak wiadomo księżniczki wymagają specjalnego traktowania (finansowego). Przy kilkuset kobietach to spory wydatek. Ktoś musiał na nie łożyć, więc król nałożył na lud bardzo wysokie podatki. Salomon sporo budował i to nie byle co i nie z byle czego. To też kosztowało sporo. W dużej mierze lud Izraela sam był sobie winny. W 1 Księdze Salomona czytamy, że Izrael zapragnął mieć króla, aby być jak wszystkie okoliczne narody. W konsekwencji Bóg obiecał im, że król będzie ich uciskał podatkami i zabierze im to co najlepsze, co też się stało.

W tym wszystkim nie pieniądze są tym, na co chciałbym wrócić uwagę. Zastanawia mnie wspomniany okres pokoju, jaki Bóg zapewnił Izraelowi. To że Salomon miał żony będące córkami pogańskich królów, które były wyznawczyniami najbardziej obrzydliwych kultów ówczesnych czasów, świadczy o tym, że król poszedł na szerokie kompromisy, wchodząc w relacje z tymi ludami. Okres pokoju nie zawsze jest dobry. Bardzo często sprzyja powstaniu swego rodzaju zatęchłego ciepełka, które sprzyja chodzeniu na kompromisy tam gdzie nie powinno być mowy o kompromisach. Salomon stracił czujność i jego pogańskie żony odwiodły jego serce go od Boga Prawdziwego. Mówiąc obrazowo, kobiety te wniosły do Izraela niszczycielski ogień, który w niedługim czasie wywołał pożar.

Najbardziej interesujący w tym wszystkim jest koniec tej historii. Reakcją Boga na odstępstwo Izraela była zapowiedź rozpadu królestwa Salomona po jego śmierci. Gdy Salomon umarł, królestwo po nim objął jego najstarszy syn Rechabeam. Zaraz na początku przyszedł do nowego króla lud, prosząc o obniżenie podatków, nałożonych przez króla Salomona. Historia opisana jest we fragmencie poniżej (1 Król. 12, 3-15):

"... po czym przyszli Jeroboam i całe zgromadzenie izraelskie i rzekli do Rechabeama tak: Ojciec twój nałożył na nas twarde jarzmo; lecz teraz ty uczyń nam lżejszą twardą pańszczyznę twojego ojca - ciężkie jarzmo, jakie na nas nałożył - a będziemy ci służyli. A on rzekł do nich: Odejdźcie jeszcze na trzy dni, a potem powróćcie do mnie. I lud odszedł. Wtedy król Rechabeam zasięgnął rady starszych, którzy stawali przed Salomonem, jego ojcem, póki jeszcze żył, pytając ich: Jaką radzicie mi dać odpowiedź temu ludowi? Oni odpowiedzieli mu tak: Jeżeli ty wystąpisz dzisiaj jako sługa tego ludu i usłużysz im, wysłuchasz ich i odezwiesz się do nich łagodnymi słowy, to będą ci służyć po wszystkie dni. Lecz on odrzucił radę starszych, której mu udzielili, a poszedł za radą młodzieńców, którzy z nim wyrośli, a obecnie byli w jego orszaku. I zapytał ich: Jaką wy radzicie mi dać odpowiedź temu ludowi, który prosił mnie: Uczyń nam lżejszym jarzmo, jakie nałożył na nas twój ojciec. I rzekli do niego młodzieńcy, którzy z nim wyrośli: Powiedz tak temu ludowi, który rzekł do ciebie: Ojciec twój uczynił ciężkim nasze jarzmo, lecz ty uczyń nam je lżejszym. Tak powiedz do nich: Mój mały palec jest grubszy niż biodra mojego ojca. Otóż jeżeli mój ojciec nałożył na was ciężkie jarzmo, to ja jeszcze dołożę do waszego jarzma; ojciec mój chłostał was biczami, a ja chłostać was będę kańczugami. A gdy Jeroboam i cały lud przyszedł do Rechabeama dnia trzeciego, jak król polecił w słowach: Powróćcie do mnie dnia trzeciego, odezwał się król do ludu twardo, odrzuciwszy radę starszych, jakiej mu udzielili, i przemówił do nich według rady młodszych tak: Mój ojciec uczynił ciężkim wasze jarzmo, lecz ja dołożę jeszcze do waszego jarzma; mój ojciec chłostał was biczami, lecz ja chłostać was będę kańczugami. I nie wysłuchał król ludu, gdyż takie było zrządzenie Pana, by utrzymać w mocy słowo jego, jakie wyrzekł przez Achiasza z Sylo do Jeroboama, syna Nebata."

Wspomniane podatki nazwane są tutaj twardym jarzmem. Rechabeam poprosił o trzy dni zwłoki zanim udzieli odpowiedzi. W tym czasie zasięgnął rady najpierw starszych, a następnie swoich rówieśników. Rechabeam odrzucił dobrą radę starszych, za to posłuchał młodych doradców. Ostatecznie skończyło się to rebelią części Izraela i rozpadem państwa. Na jedno zdanie chciałbym zwrócić szczególną uwagę: (1 Król.12, 15):

"I nie wysłuchał król ludu, gdyż takie było zarządzenie Jahwe, by utrzymać w mocy Jego słowo".

To że Rechabeam mając niby wolny wybór, nie posłuchał dobrej rady, wynikało z tego, że to Bóg sprawił aby tak się stało. W taki sposób Bóg kieruje historią oraz decyzjami władców tego świata. Mocarzom tego świata wydaje się, że podejmując swoje decyzje robią to wyłącznie w oparciu o swoją wolę. W rzeczywistości jednak ich działania wpisują się w Boże plany, nawet jeśli nie są tego świadomi. Jak mówi Księga Przysłów (16, 4):

"Pan wszystko uczynił dla swoich celów, nawet bezbożnego na dzień sądu."

Bóg realizuje swój plan dla świata, choć jak często pokazuje historia, czyni to w tle, w sposób nie zawsze wyraźnie zauważalny. Nieco podobna historia pokazana jest w Dziejach Apostolskich, gdzie czytamy (4,23-28):

" ...Zgromadzili się bowiem w tym mieście przeciwko świętemu synowi twemu Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły aby się stało."

W czasie poprzedzającym aresztowanie i śmierć Jezusa, czytamy w Biblii o knowaniach przywódców Izraela, o ich tajnych naradach, dyskusjach, planowaniu akcji ujęcia naszego Pana, o podstępnych działaniach i pytaniach, które miały na celu skompromitowanie Jezusa w oczach opinii publicznej. Tym działaniom towarzyszyły różne emocje. Czytamy o złości przywódców Izraela, kiedy Pan Jezus nie dał się złapać w ich słowne pułapki, oraz o radości, gdy zgłosił się do nich Judasz. Kiedy o tym czytamy, to trudno dostrzegać w tym Boże działanie. A jednak w Dziejach Apostolskich dowiadujemy się, że to Bóg ustalił, że to wszystko odbędzie się w taki, a nie inny sposób. To Bóg jest władcą historii. Myślę, że to jak nasz naród głosuje w każdych kolejnych wyborach też wpisuje się w Boże plany. Czasami Bóg może prowadzić narody do upadku, w sytuacji gdy postępują bezbożnie. Czasami Bóg wcześniej pozwala narodom "dojrzeć" w ich niegodziwości, nawet zapewniając im w tym czasie okres pokoju. Znam takie postawy ludzi wołających, gdzie jest ten twój Bóg?

Od kilkudziesięciu lat mamy spokój, żyjemy jak nam się podoba i nic nam się nie dzieje. Za czasów Salomona tak właśnie było. Zwróćmy uwagę na to, jak łatwo cały naród poszedł za fałszywymi bożkami. Jawne odwrócenie się od Boga nastąpiło praktycznie zaraz po śmierci króla, w czasie gdy ludzie mogli jeszcze pamiętać panowanie Dawida. Dziesięć plemion, które się zbuntowały natychmiast dało się zwieść Jeroboamowi, którego wybrali sobie na króla. Nie lepiej zresztą było z Judą, która za czasów Rechabeama natychmiast stoczyła się w bałwochwalstwo. Konsekwencje tego są dobrze zobrazowane w Biblii. To co spotkało później Izrael to najazdy wrogów, wojny, zniszczenie, a ostatecznie utrata suwerenności i niewola babilońska.

Zastanawiam się nad naszym krajem w kontekście tego wszystkiego. Jak można określić stan duchowy narodu, który mając we własnym kraju zakaz dokonywania aborcji, jeździ masowo na zachód aby mordować własne dzieci. Jakiś czas temu czytałem, że co roku około 100-200 tyś kobiet podejmuje trud wyjazdu za granicę, ponosi związane z tym koszty, tylko po to aby zabić własne dziecko, tam gdzie jest to oficjalnie dopuszczalne. Jak ocenić stan narodu, w którym ma się dobrze cwaniactwo, prywata, gdzie ludzie kantują się nawzajem na skalę nie spotykaną w innych krajach, gdzie ciężko kupić rzetelny produkt, nie zostać oszukanym u mechanika, okantowanym przez nieuczciwego majstra, nie zapłacić łapówki u lekarza w szpitalu, czy też nie zostać okradzionym z własności intelektualnej na uczelni, przez trzymającego władzę absolutną profesora. W sądach często wygrywają ci którzy mają więcej pieniędzy albo układy. Przestępca ma często większe prawa niż my. Strach jest stanąć we własnej obronie aby samemu nie trafić za kratki, za zrobienie mu krzywdy. Nie liczmy na to, że Bóg będzie prowadził nasz kraj ku dobremu. Nie liczmy na to, że jakiś bliżej nieokreślony los nas oszczędzi. Nie ma czegoś takiego jak los czy przypadek. Jedyną drogą jest szczere nawrócenie do Jezusa Chrystusa.