szczescie-czy-tak-trudno-je-osiagnac

Tue, 03 Mar 2009 23:10:00 +0000

Część ludzi mnie zje za to co teraz napiszę ale nie dbam o to :-)

Chyba mało jest ludzi na świecie, którzy lubią być nieszczęśliwi z założenia. Kiedy składamy komuś życzenia to życzymy mu dużo szczęścia, pomyślności, powodzenia w pracy, w rodzinie, udanych wakacji, wielkiej ryby i wielu innych rzeczy, zawsze w jakiś sposób pozytywnych. Ciężko sobie wyobrazić życzenia w których życzy się komuś wszystkiego najgorszego, połamania nóg na nartach, śmierci dzieci, rozwalenia się autem. Takie życzenia byłyby przekleństwem. W każdym razie patrząc na powszechne pragnienie szczęścia można się zastanawiać dlaczego ludzie są tacy nieszczęśliwi. Co w tym nie gra?

Czytałem dzisiaj Księgę Przypowieści Salomona. Zawsze kiedy czytam tę księgę to uderza mnie prostota słów, a jednocześnie głębia zawartych w niej myśli. Temat jaki się bardzo często przewija w tej księdze to kwestia szczęścia. Można wręcz powiedzieć, że niepisanym tytułem tej księgi jest "Co zrobić aby być szczęśliwym". Biblię można kupić za kilkanaście złotych, to tyle co dwie paczki podłych papierosów, jedno przeciętne wino, kilka gazetek typu "Naj...", albo dziesięć drożdżówek np. z budyniem. Niewielka kwota, nikt mi nie powie, że go nie stać. Na hobby wydajemy często dużo więcej, na kino i inne rzeczy. Pomimo tej niskiej ceny można znaleźć tam dosłownie wszystko, co jest potrzebne każdemu człowiekowi do osiągnięcia szczęścia. Nie są to jakieś wątpliwej jakości porady typu jak schudnąć w tydzień 15 kg, ale są to konkretne wskazówki które działają. Przede wszystkim to co tam jest napisane nie ma konstrukcji typowej dla reklam, które wołają właśnie: schudnij w tydzień 15 kg i później małym druczkiem dodają (tylko najpierw kup preparat X za 250 zł). Porady zawarte w Biblii są bezinteresowne i zarazem szczere i to je odróżnia od reklam. No ale to tyle tytułem wstępu.

W zasadzie wszystko co Biblia mówi na temat szczęścia można streścić za pomocą fragmentu z tej właśnie księgi (Prz.3.5-7) "Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! Nie uważaj się sam za mądrego, bój się Pana i unikaj złego!".

Kilka myśli na jakie chcę zwrócić uwagę na podstawie tego krótkiego fragmentu:

1. Bóg jest godzien zaufania. Bóg nie jest tyranem, który czyha tylko by nam dokopać. Jeśli spotyka nas cokolwiek złego to nie obwiniajmy Boga, tylko samych siebie za to, że nie stosowaliśmy się do Jego reguł od samego początku. Tyle razy słyszałem biadolenie nad własnym losem, jakie to ja mam życie, jaką marną pracę, jakiego złego męża, jaką złą żonę, jaki jestem samotny, ogólnie moje życie jest do kitu. Ale powiedz może czym się kierowałeś przy wyborze swojego współmałżonka? Czy patrzyłeś na to czy twój przyszły mąż kocha Boga i stara się kroczyć drogą sprawiedliwości, czy może na to ile ma kasy w portfelu, jak szybko jeździ na motorze i czy jest czarujący w towarzystwie, umiejąc opowiadać dosadne dowcipy? Albo czy patrzyłeś na to czy twoja przyszła żona jest dobrą kobietą, z sercem otwartym na pomoc innym, czy może na to jaki ma tyłek i czy się podoba w towarzystwie? Kiedy byłeś młody to czy się uczyłeś pilnie, nie marnując czasu, czy może chlałeś z kumplami i miałeś wszystko w dupie? Wszystko w życiu ma swoje konsekwencje. Jeśli ukradłeś coś i jesteś notowany jako przestępca, to nie dziw się, że masz problemy tu czy tam, nie możesz dostać pracy np.. Ale nie obwiniaj Boga za swój los!!! Bóg jest godzien zaufania i nie On zrobił Tobie krzywdę.

2. Nie polegaj na swoim rozumie. Nie uważaj się sam za mądrego. Ile razy w życiu uważaliśmy samych siebie za takich cwaniaków, co wszystko wiedzą i wiedzą jak się "obrócić tu czy tam". Znasz takie postawy może u siebie samego albo z własnego otoczenia? Ile razy Twoje serce było pyszne i uważałeś się za władcę swojego życia? Życie to złożony mechanizm i nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego na 100% i dlatego musimy przed samym sobą przyznać, że tak naprawdę jesteśmy ignorantami, a cała nasza wiedza jest guzik warta. Używając swojej mądrości czy możesz przewidzieć cokolwiek na dzień naprzód, tydzień, miesiąc, może więcej? Jaką masz gwarancję, że jutro nie dostaniesz zawału serca i nie staniesz przez Bogiem? Rok temu analitycy niby szkoleni w swoim fachu wrzeszczeli na całe gardła, w grudniu ropa będzie po 200 $ za baryłkę, a kilka miesięcy później ci sami analitycy wrzeszczeli, w grudniu to będzie kicha i ropa spadnie do 30 $ za baryłkę. Śledzę trochę wypowiedzi tak zwanych analityków i widzę, że oni nie potrafią dobrze przewidzieć sytuacji na kilka dni naprzód, chyba że ktoś celowo im buli za to, że gadają te sprzeczności. Nawet jeśli analitycy szczerze analizują rzeczywistość to problem polega na tym, że świat jest zbyt złożonym mechanizmem by wiedzieć coś na pewno. Jest to zupełnie tak samo jak z prognozą pogody. Można atmosferę zamodelować za pomocą równań różniczkowych. Można na podstawie takiego modelu przewidzieć pogodę, co robią pewne ośrodki naukowe również w Polsce. To co jednak uderza w takiej prognozie to wzrastająca niedokładność w zależności od tego jak bardzo do przodu w czasie ją stawiamy. Wynika to z tego, że z założenia model nigdy nie bierze pod uwagę wszystkich czynników. Rolą modelu jest opisać w jak najprostszy sposób jakieś zjawisko, pomijając przy tym współczynniki mało istotne (bo jest ich typowo za dużo), by ułatwić analizę tego zjawiska. Problem w tym, że te drobne z pozoru czynniki mają duże znaczenie jeśli działają przez długi okres czasu. Bardzo podobnie jest z naszym umysłem. Całe życie uczymy się po to by jak najlepiej modelować otaczającą nas rzeczywistość. Staramy się coś przewidzieć na podstawie dostępnych, ale chcąc nie chcąc zawsze okrojonych danych. Radzimy się analityków jak wyroczni. Jeśli mimo to jakaś nasza prognoza okazuje się błędna, to zaraz analizujemy co zrobiliśmy źle, by następnym razem mieć więcej danych i nie popełnić tego samego błędu. Problem w tym, że każda sytuacja jest inna i możemy popełniać wielokrotnie różne błędy, co może nas sporo kosztować, łącznie z kompletnie przegranym życiem. Warto tak żyć? Nie lepiej zdać się na większą mądrość, na Kogoś kto zna przeszłość i przyszłość, co więcej, zaplanował obie te rzeczy, a co najważniejsze Kto zna ciebie i twoje potrzeby lepiej niż ty znasz sam siebie? Jaką masz gwarancję, że randkowanie pozwoli tobie i twojemu rozumowi dobrze ocenić twojego późniejszego współmałżonka? Przeżyłeś z nim wszystkie sytuacje, problemy, nieprzespane noce przy dzieciach, choroby, okresowy brak pieniędzy na życie i związany z tym stres? Jaką masz gwarancję, że za kilka miesięcy nie wywalą cię z pracy, albo że się nie zabijesz prowadząc auto? Ile z tych co się zabili w wypadkach, na 5 minut przed wypadkiem myślało sobie, "o pewnie za 5 minut nie będę żył"? Może jechali sobie planując co to nie zrobią jutro, pojutrze, za tydzień, gdzie to nie zainwestują, ile zysków będą z tego mieli, gdzie pojadą na wakacje, albo jak urządzą nowe mieszkanie. Przyznaj, że nic nie wiesz na pewno jeśli chodzi o swoje życie.

Jeśli już to zrobiłeś to nie odczuwasz strachu podobnego do tego jakbyś prowadził samochód z zamkniętymi oczami? Oparcie się na kimś kto zna przeszłość i przyszłość da ci komfort w życiu. Ale ... to jeszcze nie wszystko. Jest druga strona medalu!!!

3. Bój się Pana i unikaj złego. Co to znaczy że mamy bać się Pana? Przecież strach wyklucza zaufanie. W tym zdaniu nie chodzi o strach ale o bojaźń. W Biblii oba te terminy są wyraźnie rozróżnione jeśli chodzi o znaczenie. W tym znaczeniu bojaźń oznacza szacunek dla Boga i Jego praw, które polegają na unikaniu czynienia złego. Nie wystarczy powiedzieć, ufam Bogu i teraz chcę by mi się wszystko poukładało w życiu tak jak trzeba, chcę mieć pełną lodówę razem ze skrzynką piwa i górą kasy na koncie. Bóg wymaga przestrzegania swojego prawa w sposób bezwarunkowy. Na szczęście to prawo nie jest jakoś bardzo ciężkie, zrozumiałe tylko dla elity intelektualnej, choć czasami stawia nasz rozumek, naszą chciwość i nasz konformizm przed dylematami wyboru. Bądź sprawiedliwy, nie bądź złodziejem, nie pożądaj tego czego ci nie wolno np. cudzej kobiety, bądź sumienny i uczciwy w pracy, pomagaj innym, kochaj własne dzieci, własną żonę, dbaj o dom, nie przepijaj i nie przepalaj zarobionych pieniędzy, bądź dobrym obywatelem, którego obchodzi los kraju, itd. Czy to takie trudne zasady? Pewnie przestrzegając ich nie raz zostaniesz nazwany frajerem, ale cóż to chyba niewielki koszt? Oczywiście sam sobie nie poradzisz w przestrzeganiu tych praw jeśli nie poprosisz Boga o pomoc.

4. a On prostować będzie twoje ścieżki. Jeśli jesteś kierowcą to jakie drogi lubisz? Lubisz kręte górskie ścieżki bez dobrze oznaczonych kierunków, po których błądzisz przeklinając za kierownicą (mała dygresja: w Polsce często przeklina się nawet na dobrze znanej drodze np. do pracy ze względu na chamstwo)? Czy wolisz drogę prostą po horyzont, z dobrą nawierzchnią i solidną informacją, po której jedziesz prosto do celu? Jakie życie wolisz? Proste, pełne poczucia bezpieczeństwa i stabilności? Czy może wolisz życie mętne, pokręcone, w którym masz np. dzieci z kilkoma kobietami, którym jak i swoim dzieciom złamałeś serca, alimentami, niespłaconymi długami, alkoholizmem, zniszczoną reputacją? Jeśli zaufasz Bogu, to On sprawi, że Twoje życie stanie się jak prosta droga. Jeśli już masz pogmatwane życie poprzez swoją dotychczasową samowolę to również nie wszystko stracone. Pewnych rzeczy być może już nie odkręcisz, ale możesz chociaż przestać dalej się motać, brnąc dalej w matnię, a wiele rzeczy pewnie da się wyprostować. Decyzja należy do Ciebie. Zafunduj sobie Biblię dzisiaj. Zresztą możesz ją znaleźć nawet za darmo w Internecie. I przede wszystkim zacznij ją regularnie czytać i się modlić.

Być może szczęście rozumiane tak jak to opisałem różni się od twoich wyobrażeń, ale niby dlaczego ty masz mieć akurat rację uważając inaczej? To tylko twoje subiektywne spojrzenie. Masz gwarancję, że to ja się mylę, a Ty masz rację? Dasz za to swoją głowę? Jeśli nie to przemyśl to na spokojnie bez nerwów. Zagraj ze sobą samym w otwarte karty.