ku-przestrodze-i-przebudzeniu-Marsz-Niepodległości-Warszawa-2011.11.11
Thu, 17 Nov 2011 08:40:00 +0000
W jakim kierunku zmierza Polska? Czy nasza wolność nie jest tylko pozorna? Czy czasy reżimu naprawdę przeminęły jak media każą nam wierzyć? Co naprawdę działo się podczas marszu niepodległości w Warszawie?
Materiały poniżej zaczerpnięte zostały z różnych stron, m.in.:
Na początek wysłuchajcie może wypowiedzi dr. Jana Żarynia na temat marszu niepodległości i tego co działo się w Warszawie i sposobów postępowania mediów:
http://www.youtube.com/watch?v=-3qX0-uWCvI
Myślę, że metody stosowane w tym kraju coraz bardziej idą w kierunku dawnych ponurych czasów komuny. Nie było lustracji po 1989 roku, a dawny aparat ucisku nie rozpłynął się tak po prostu w powietrzu. Być może ludzie ci, oraz ich metody siania propagandy, stoją dzisiaj za takimi stacjami jak TVN.
Ale telewizja to jeden problem. Pytanie jest, czy cała ta zadyma jaka wydarzyła się w Warszawie 11 listopada, o której huczą "obiektywne" media, nie była czasami ustawiona po to aby w dłużej perspektywie zmienić (czytaj. zaostrzyć) prawo. Może trochę materiałów zaczerpniętych z sieci, które dają do myślenia. Może to wszystko jest (jak zwykle) przypadkiem, ale warto się temu przyjrzeć (będę wdzięczny za dodatkowe materiały wokoło tej sprawy).
Zwróćcie uwagę na człowieka w białej kominiarce, który podnosi rękę tak jakby dawał znak jakieś grupie ludzi żeby się zgromadziła i przygotowała (na rozrubę?):
https://www.youtube.com/watch?v=BHYRef5Jbvk
A tutaj fotoreporter, który rozmawia z ludźmi w białych kominiarkach:
http://www.fronda.pl/obrazy/74976.jpg (link nie działa obecnie)
I za chwilę widzimy scenę gdy ten sam reporter dostaje w twarz od człowieka, który ma białą kominiarkę. Okazuje się, że to ta sama osoba, która wcześniej podnosiła rękę:
https://www.youtube.com/watch?v=tWCXBoodFTk
Przypadek? Czy ustawiona (przez KOGO?) scena, próba pokazania że uczestnicy patriotycznego marszu to zadymiarze, których trzeba będzie zgodnie z "prawem" spacyfikować? Czy zastanawiacie się nad tym, o co toczy się gra w tym kraju, w Europie i na świecie? Gra póki co ukryta, ale coraz częściej wychodząca na jaw. Im więcej bierności ze strony społeczeństw, tym bardziej bezczelni stają się ci, którzy naprawdę rządzą tym krajem ale nie tylko naszym krajem.
Marsz niepodległości i wydarzenia towarzyszące mogą być kolejną próbą przykrycia zamierzeń rządu, które uderzą w społeczeństwo:
"Z danych MF dotyczących ostatniego rozliczenia PIT za 2010 r. wynika, że ulgi odliczane wprost od podatku uszczupliły budżet państwa o 5,8 mld zł. Z tej kwoty najwięcej kosztowała ulga na dzieci - 5,68 mld zł.
Z kolei ulgi podatkowe obniżające dochód wyniosły w ok. 5,5 mld zł. Z tego ulga rehabilitacyjna stanowiła ok. 2,5 mld zł, a ulga na internet ok. 2,27 mld zł. Zlikwidowanie tego typu ulg (przyjmując, zgodnie z danymi MF, że tzw. efektywna stawka opodatkowania wyniosła w 2010 r. średnio 15,03 proc. - PAP) mogłoby przynieść budżetowi dodatkowe ok. 800 mln zł, kolejne 400 mln zł Polacy przekazali w ramach tzw. 1 proc. podatku organizacjom charytatywnym, zamiast budżetowi.
Eksperci podatkowi są przeciwnikami automatycznego likwidowania ulg, raczej zachęcają do przeglądu ponad 130 zwolnień podatkowych i wykreślenia części z nich."
Podobne metody stosowane były podczas powodzi rok temu, gdy podczas trwania tej tragedii, w celu ukrycia problemu, w mediach rozbuchano problem krzyża w Warszawie, urządzając ludziom igrzyska, które ludzie kupili bez mrugnięcia okiem. Teraz szykuje się kolejny rabunek społeczeństwa, bo odebranie ulg oznacza realny wzrost podatków i dalszą ruinę budżetów domowych Polaków. Ulgi nieco to łagodziły. Pytanie jest tylko na co pójdą te odebrane nam pieniądze, bo jeśli na spłatę zadłużenia przy jednoczesnym rozpoczęciu porządków od siebie samych to można by to zaakceptować. Ale jak czytamy szykują się kolejne stołki w administracji, za które ktoś będzie musiał zapłacić:
https://samorzad.infor.pl/wiadomosci/566807,Dziennik-Gazeta-Prawna-Gminy-najlepszym-pracodawca.html
Samorządy są najlepszym pracodawcą na czas kryzysu. Gwarantują stałą pracę, podwyżki i stabilność zatrudnienia. Konkurencję z nimi przegrywa nawet administracja rządowa, ocenia "Dziennik Gazeta Prawna".
Rząd nakłada nowe zadania na samorządy, a te zwiększają zatrudnienie. W przyszłym roku liczba pracujących w nich urzędników wyniesie blisko 275 tys. Co roku przybywa ich średnio ok. 10 proc. Wraz ze wzrostem zatrudnienia rosną płace, pisze gazeta, która przeprowadziła sondaż w 160 gminach oraz 16 największych miastach. Wynika z niego, że od 2006 r. do listopada 2011 r. liczba etatów wzrosła średnio o 35 proc. i o tyleż procent zwiększyły się w tym okresie urzędnicze płace.
Pięć lat temu w samorządach pracowało 206 tys. osób; w 2010 r. blisko 50 tys. więcej. Najwięcej nowych pracowników przybywa w dużych miastach. W Warszawie w 2006 r. było 5,7 tys. etatów; dziś jest ich 7,6 tys.
Samorządy tłumaczą wzrost zatrudniania nowymi zadaniami narzuconymi przez rząd. W ostatnich 10 latach - prawie 60. I to do ich realizacji muszą zatrudnić nowych pracowników za własne pieniądze, bo budżet nie przekazuje środków na pokrycie kosztów wynagrodzeń osób dodatkowo zatrudnionych.
Z informacji uzyskanych przez "DGP" wynika, że samorządy nie zamierzają ograniczać zatrudnienia również w 2012 r. Urząd m. Warszawy poszukuje teraz 65 kandydatów do pracy. Podobnie jest w innych miastach.
Zastanawiam się dlaczego urzędnik, który żyje z podatków, ma mieć bardziej stabilną pracę z różnymi benefitami oraz podwyżkami niż ci, którzy na niego pracują.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/debata-nad-expose-poruszamy-sie-troche-po-omacku/dxebf
- Widzimy, że rząd chce oszczędzać na polskim społeczeństwie. W szczególności na rodzinach wielodzietnych, na Polakach. To wszystko uderzy w polskie rodziny. Obecnie mamy w Polsce armię 600 tys. urzędników, pytanie - czy to jest potrzebne? - mówił z kolei przewodniczący klubu Solidarna Polska Arkadiusz Mularczyk.
- To, co mówi poseł Mularczyk, to demagogia i pustosłowie. Skąd poseł wie, że w Polsce jest tylu urzędników? To jest nieprawdziwa liczba. To są liczby księżycowe - odpowiedział mu z kolei Stefan Niesiołowski. - To są konkretni ludzie, łatwo się kogoś wyrzuca z pracy. Nie da się przeprowadzić operacji oszczędnościowych bezboleśnie - przypomniał poseł.
Czy jedynym powodem nieodchudzania administracji, jak to wynika z wypowiedzi Niesiołowskiego z PO, ma być przykrość jaką byśmy wyrządzili obecnym urzędnikom zwalniając ich? Pytanie zasadnicze do socjalisty Niesiołowskiego jest czy zajmowany przez urzędnika stołek jest naprawdę potrzebny? Za ten stołek ktoś płaci. Logika pana Niesiołowskiego jakoś nie obejmuje faktu, że zajmowany w sposób nieuzasadniony przez urzędnika stołek oznacza krzywdę i przykrości np. dla dzieci tych, którzy muszą za ten stołek komuś zapłacić większymi podatkami. Typowe socjalistyczne myślenie.
*******
Jeszcze a propos "przypadków" w tym kraju:
https://podroze.onet.pl/polska/zachodniopomorskie/prywatne-plaze-nad-baltykiem/kcnvdyn
"W dyskusji o plażach pojawia się jeszcze jeden wątek. Bliscy prezydenta Kołobrzegu pracują w firmach ubiegających się o dzierżawy plaż, a dyrektor Polskiego Centrum SPA Kołobrzeg Adam Hok to syn Marka Hoka, byłego wicemarszałka województwa, posła rządzącej miastem PO. Prezydent Gromek zapewnia jednak: - To, gdzie pracują moje dzieci, nie ma żadnego związku ze sprawą."
Oczywiście, jako posłuszni obywatele tego kraju wierzymy na słowo, że "nie ma żadnego związku ze sprawą" panie prezydencie Kołobrzegu oraz panie wicemarszałku województwa z ramienia Platformy Obywatelskiej.
**************************************
Dodano 20.11.2011:
Czytam artykuł poniżej i aż nie chce mi się w to wierzyć:
http://niezalezna.pl/19139-sad-dal-wiare-oprawcy
To niewyobrażalne! Brutalnie skatowany przez policjanta uczestnik Marszu Niepodległości został w trybie przyspieszonym skazany za... pobicie funkcjonariusza. Dziennikarze "Gazety Polskiej Codziennie" jako pierwsi dotarli do pobitego
Dotarliśmy do pobitego przez policjanta w cywilu uczestnika Marszu Niepodległości. Film z Danielem Klocem bitym i kopanym w twarz umieszczony przez jednego z blogerów w sieci zbulwersował Polaków. Na wideo widać idących spokojnie kilkoro młodych ludzi. Wśród nich jest Kloc, który wraz z kolegami przyjechał do Warszawy z Obornik Śląskich, by uczcić Święto Niepodległości. Gdy grupa wracała już z Placu Konstytucji do autokaru, pojawili się policjanci w cywilu, którzy rzucili się na nich.
Oprawca rodem z ZOMO (dla tych co może nie pamiętają z czasów komuny: Zmechanizowane Oddziały Milicji Obywatelskiej) nazywany Policjantem, w kraju zwanym wolnym i demokratycznym, kopie bezbronnego leżącego na ziemi człowieka po twarzy, człowieka który nic nie zrobił poza tym, że chciał uczcić święto niepodległości. Pomimo to jego ofiara ląduje w więzieniu, a ZOMO-wiec chodzi bezkarnie na wolności.
Do tego premier Tusk (celowo z małej litery) w Sejmie zwala winę za burdy podczas marszu niepodległości na opozycję:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzad-donalda-tuska-uzyskal-wotum-zaufania/60zc4
Premier, odpowiadając w Sejmie na pytania posłów, nawiązał do wydarzeń, które miały miejsce w Warszawie 11 listopada.
- Polska policja była atakowana nie tylko przez niemieckich anarchistów, ściągniętych nieodpowiedzialnie tutaj, by zakłócić 11 listopada (...), ale jednak główne, te najbardziej dramatyczne zdarzenia, w tym rany i kontuzje policjantów, wynikały nie z ataku niemieckich anarchistów, tylko polskich chuliganów ubranych w szaliki klubowe, wspieranych tak mocno w ostatnim czasie przez prezesa Kaczyńskiego i PiS - mówił premier.
Jak ocenił, takie słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości muszą "budzić grozę". - Będziemy ścigali z całą surowością wszystkich, którzy atakują polskie symbole, polska flagę, polskie święto narodowe, niezależnie od tego, czy to jest prawica, czy lewica - oświadczył Tusk. W tym momencie posłowie PiS opuścili salę posiedzeń.
Kilku posłów PiS powiedziało dziennikarzom, że wyszli z sali, bo już "nie dało się słuchać" słów premiera.
Jacek Sasin wyjaśnił, że był to ich protest. Jego zdaniem, premier nie odpowiadał na pytania, tylko atakował opozycję. Jak mówił Sasin, Tusk "sformułował tezę, że to PiS odpowiada za to, co miało miejsce w Warszawie 11 listopada". - Na to się po prostu godzić nie możemy i nie możemy siedzieć i słuchać spokojnie tego typu zarzutów - podkreślił.
Tusk nie dostrzega żadnej winy po stronie ZOMO-wców, którzy pałowali ludzi tylko za to że nieśli flagi narodowe. Jeszcze ZOMO-wcy dostaną w przyszłym roku podwyżki, jak zostało to zapowiedziane w expose. Na pewno w dowód wdzięczności będą chętniej pałować ten naród podczas kolejnych imprez patriotycznych.
oprawca-tylko-zawieszony-w-pracy-a-jego-ofiara-w-wiezieniu
Tue, 22 Nov 2011 18:54:00 +0000
... inaczej mówiąc Polska "prawem" stojąca:
https://tech.wp.pl/policjant-podejrzewany-o-pobicie-demonstranta-zawieszony-6032058637677185a
Policjant, którego dotyczy prowadzone przez prokuraturę śledztwo w sprawie skopania mężczyzny podczas demonstracji 11 listopada, został zawieszony w obowiązkach służbowych - dowiedziała się PAP w Komendzie Stołecznej Policji.
- Po wydarzeniach 11 listopada funkcjonariusz ten poszedł na zwolnienie lekarskie, a po powrocie do pracy został zawieszony w obowiązkach służbowych - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji mł. insp. Maciej Karczyński.
Dwa dni po zamieszkach, do jakich doszło na ulicach Warszawy podczas obchodów Święta Niepodległości, sąd skazał trzech mężczyzn na trzy miesiące więzienia za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów. Wśród skazanych był Daniel K., którego miał skopać policjant.
Pomimo filmu, który sam w sobie powinien przesądzać sprawę udowodnienia winy ZOMO-wca, ZOMO-wiec jest nazywany podejrzanym, podczas gdy skopana przez niego ofiara poszła do więzienia.