Polska-w-Unii-Europejskiej-Czy-można-coś-jeszcze-zrobić?

Wed, 02 Mar 2011 12:29:00 +0000

Tego, że stosunek UPR do UE jest sceptyczny (merytorycznie rzecz jasna) pewnie nie trudno się domyśleć. UE to twór w dużej mierze socjalistyczny i biurokratyczny, więc jako taki stoi w sprzeczności w stosunku wolnościowego programu UPR. W tym tekście chciałbym się natomiast skupić na moim osobistym stosunku do UE. Myślę, że w dużej mierze pokrywa się on ze stanowiskiem UPR.

Mój negatywny stosunek do Unii wynika z wielu czynników. Jednym z nich jest pragmatyzm i brak wiary w socjalistyczne cuda. Po drugie wynika on z patrzenia w przyszłość, na skutki pewnych działań oraz decyzji, a nie jedynie na chwilowe korzyści, do tego wątpliwej jakości. Po trzecie wynika z przekonania że nas zwyczajnie oszukano.

W 2004 roku świadomie zagłosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do UE. Wynikało to z mojego braku wiary w dobrą wolę "Zachodu" Europy, zwłaszcza po tym jak rozwalono polski przemysł w latach 90-tych, często rękami polskich sprzedawczyków. Poza tym z założenia nie wierzę reklamom i dlatego kiedy przed 1 maja 2004 widziałem w TV jedynie cukierkowe reklamy wychwalające zalety wstąpienia do UE to pojawił we mnie się sceptycyzm. Głosów rozsądku było wtedy w Polsce sporo, ale były one skutecznie tłumione przez media, co samo w sobie było podejrzane. Jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia to chętnie poddaje się krytyce, bo wie że jego stanowisko obroni się samo. Naród został potraktowany jak nierozumna masa, którą trzeba omamić bo lepiej aby sam nie decydował o swoim losie. Nie pomyliłem się w swojej ocenie. Kilka dni po referendum w telewizji wystąpił komisarz unijny pan Verheugen, mówiąc żeby Polacy nie myśleli sobie, że będą mieli prawo chronić swój przemysł. Kubeł zimnej wody na głowę. Kilka dni wcześniej ładna muzyczka i cukierki reklam prounijnych, a za chwilę twarda i bezczelna mowa "ryboustego".

Na co dzisiaj wskazują najczęściej Polacy mówiąc o zaletach członkostwa w UE? Między innymi wskazują możliwość swobodnego podróżowania po Europie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że np. Szwajcaria nie jest w Unii i też jest w strefie Schengen, za to Wielka Brytania jest w Unii i nie jest w tej strefie. To dwie różne rzeczy. Możliwość podejmowania pracy poza Polską to kolejna rzecz wymieniana jako korzyść. Ale na jakich stanowiskach pracują najczęściej Polacy za granicą? Jak tam mieszkają? Czy nie staliśmy się rasą niewolników wysługujących się krajom zachodnim w tych zawodach, których tamci nie chcą podjąć? Jaki procent Polaków pracuje tam w swoim wyuczonym zawodzie, na stanowiskach które mają jakiekolwiek znaczenie? Poza tym zawsze będziemy tam ludnością napływową i w razie czego państwa zachodu będą chronić swoich a nie naszych.

Jedną z rzeczy jaką wymienia się jako zaletę są dotacje unijne. Z tymi dotacjami jest jednak tak jak z naszą polską "pomocą społeczną" realizowaną przez MOPSy, o czym pisałem w poprzednim artykule. Najpierw Polska i inne kraje unijne wpłacają spore składki do wielkiego biurokratycznego worka zarządzanego przez unijnych biurokratów, którzy regulują niemal wszystko, a później to co pozostanie jest wypłacane ale na warunkach odpowiednio obwarowanych (często irracjonalnymi) unijnymi przepisami. Pamiętajmy też, że dotacje za jakiś się skończą i wtedy to my będziemy więcej wkładać do tego worka, niż z niego wyjmować. Perpetuum mobile nie istnieje. To jak te fundusze są wydawane to oddzielna historia. Widzę to po uczelniach. Zaryzykuję stwierdzenie, że marnuje się przynajmniej 50% tych pieniędzy.

Urzędnicy unijni pobierają bardo wysokie pensje. Sporo kosztuje utrzymanie ich biur. Do tego dochodzą sute diety. Urzędnicy unijni dużo podróżują, bo w końcu Unia zajmuje duży obszar. Obecnie utrzymujemy własną kilkusettysięczną armię urzędników, a oprócz tego dokładamy się do utrzymania tysięcy urzędników unijnych, w tym ponad 700 darmozjadów z Parlamentu Europejskiego w Brukseli albo w Strasburgu, w zależności gdzie akurat obozuje cały ten latający cyrk.

Myślę, że mało osób wie, że Parlament Europejski zupełnie bezsensownie przenosi się cyklicznie pomiędzy Brukselą i Strasburgiem, co generuje koszty rzędu około 200 mln Euro rocznie ("Wędrujący Cyrk" ... na kółkach):

http://pl.wikipedia.org/wiki/Parlament_Europejski

https://wiadomosci.onet.pl/swiat/to-pierwszy-gwozdz-do-trumny-tego-cyrku/4sm68

"Jak się oblicza, miesięczne przejazdy posłów i pracowników Parlamentu z Brukseli do Strasburga kosztują aż 200 mln euro w skali rocznej. Za każdym razem, jadąc na sesję do Strasburga, trzeba przecież także przewieźć tony dokumentów."

Urzędnicy unijni za te pieniądze potrafią być bardzo twórczy. Udało im się nawet przekształcić ślimaka w rybę lądową:

https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,7528700,Unia_wymyslila__slimak_to_ryba_ladowa.html

Unijni urzędnicy ostatnio osiągnęli niebywały sukces. Po wielu wysiłkach udało im się zaprojektować ładowarkę, która ponoć pasuje do wszystkich telefonów:

https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/IP_11_136

http://pclab.pl/news44329.html

"Czy zdarzyło się Wam kiedyś, że nie mogliście pożyczyć ładowarki do telefonu komórkowego od przyjaciela lub kolegi, bo nie była kompatybilna z Waszym telefonem? Ta era już się kończy...."

Ich praca była bardzo ciężka i wyczerpująca. Wytężone prace pewnie sporych rozmiarów zespołu urzędniczego trwały aż 18 miesięcy. W rezultacie wkroczyliśmy w nową erę, gdzie będę mógł sobie pożyczyć ładowarkę od kolegi. Niesamowite. Pod warunkiem, że kolega akurat zabierze swoją ładowarkę z domu. A jak nie zabierze? Może powinno się otworzyć specjalne punkty z darmowym dostępem do uniwersalnych ładowarek unijnych, dotowane z Unii? Jakoś od kilkunastu lat korzystam z telefonu komórkowego i nigdy nie zdarzyło mi się, żebym z tego powodu miał jakieś problemy.

Absurdalnych przepisów można by sporo wymieniać. Ludzie dzisiaj przywykli na tyle do tych absurdów, że przestały im one przeszkadzać. Ale te przepisy są i sporo nas kosztują. Wspominałem poprzednio, że najniższy dopuszczalny przez Unię podatek VAT to 15%, choć typowo w większości krajów Unii jest on na poziomie 19%, a w Polsce obecnie na poziomie 23%. Dla porównania w Kanadzie w prowincji Alberta, gdzie miałem okazję pracować kilka lat na uczelni, podatek będący odpowiednikiem polskiego VAT wynosił wtedy zaledwie 5%. Przykładowo komputer, który w Kanadzie kosztował 3500 zł (w przeliczeniu), w Polsce w tym samym czasie kosztował 5300 zł, głównie "dzięki" podatkom. Paliwo w Unii to obecnie 1.25-1.4 Euro za litr. Dla porównania w Kanadzie jeden litr benzyny kosztuje około 0.6 Euro. Znowu "zawdzięczamy" to podatkom i akcyzom narzuconym nam przez Unię, ale też dodatkowo wyśrubowanym przez nasze państwo. Można by wiele rzeczy wymieniać w ten sposób.

To co mnie jednak najbardziej boli to utrata realnej niepodległości przez nasz kraj. Wiele osób powie mi że to nie prawda, bo mamy swojego prezydenta, swój parlament, swoją armię, swoją walutę itp. Coraz bardziej dociera jednak do mnie, że nasz rząd to jedynie marionetkowa fasada. Gospodarczo niewiele możemy dzisiaj zrobić samodzielnie. O ustalaniu wymiaru podatków wspomniałem. W tym kontekście warto jeszcze wspomnieć, że ostatnio Unia narzuciła nam dodatkowy podatek (akcyzę) na węgiel, który znowu odbije się na naszych kieszeniach:

https://polskatimes.pl/wegiel-bedzie-drogi-jak-cygara-i-kapelusze/ar/c3-374615

Masz w domu piec na węgiel? W takim razie już teraz pomyśl o kupnie większej ilości opału na przyszłą zimę. Z powodu objęcia węgla akcyzą od stycznia tona tego surowca może podrożeć nawet o 30 złotych.

Pomijam to, że potulnie zgodziliśmy się na partycypowanie w podatku od emisji CO2, co spowoduje dalszy drastyczny wzrost cen prądu w Polsce i dalszy drenaż naszych kieszeni:

https://www.wnp.pl/energetyka/ceny-pradu-moga-mocno-wzrosnac,130267.html

"Przedstawiciele branży energetycznej w liście do premiera wskazują, że bez darmowych pozwoleń na emisję CO2 prąd w Polsce zdrożeje nawet o 80 proc., informuje "Rzeczpospolita".

Według energetyków przyjęcie obecnych interpretacji UE będzie oznaczało wzrost cen energii elektrycznej w 2013 r. o ok. 60-150 zł za megawatogodzinę, zależnie od tego ile będą kosztować uprawnienia. Dla porównania: pod koniec ub. roku na rynku hurtowym średnia cena wynosiła ok. 190 zł za 1 MWh."

Czy mieliśmy coś do powiedzenia w tej kwestii? Czy nadal możemy uważać siebie za wolny kraj, gdzie sami decydujemy o sobie? Co Unia zrobi z tymi pieniędzmi? Będzie walczyć z fikcyjnym globalnym ociepleniem? Okazuje się, że grozi nam raczej globalne ochłodzenie:

https://wiadomosci.onet.pl/nauka/dziwne-zachowanie-slonca-to-jest-anomalia/3dcsy

Jednym z podawanych kiedyś argumentów była solidarność europejska, jaką miało nam przynieść członkostwo w Unii. Unia wystawiła nas do wiatru również na tym polu. Okazuje się, że i tak górę biorą interesy narodowe. Oczywiście uważam, że ogólnie jest to słusznie, bo mnie interesuje przede wszystkim interes Polski a nie np. Grecji, ale dlaczego nasze państwo zachowuje się obecnie jak frajer? Polski rząd potulnie podporządkowuje się Unii w imię solidarności europejskiej we wszystkim, podczas gdy Niemcy potrafią zadbać o swój interes, nawet kosztem naszego kraju, np. układając z Rosjanami rurociąg na dnie Bałtyku. O negatywnych skutkach tej inwestycji dla naszego kraju pisano nie raz. Jednym z nich jest ograniczenie dostępu do naszych portów dla większych statków:

http://niepoprawni.pl/content/za-kilka-lat-wieksze-statki-nie-beda-mogly-zawijac-do-zespolu-portow-szczecin-swinoujscie

Nasz głos w tej sprawie jest przez Unię Europejską ignorowany.

Po tym jak Rosja poniżyła nas w kwestii katastrofy smoleńskiej Unia też umyła ręce. Zginął w końcu jeden z prezydentów unijnych, zginęli generałowie państwa będącego w NATO. Nie dość że Unia nie zrobiła nic by uczciwie wyjaśnić tę katastrofę, to główni przywódcy unijni nawet nie pofatygowali się na kilka godzin na pogrzeb naszego prezydenta. Tak nawiasem mówiąc szef największego państwa należącego do NATO (choć nie do Unii), pan Obama grał sobie w tym czasie w golfa, pokazując dobitnie gdzie ma nasz kraj. W podziękowaniu nasz rząd wysyła kolejne zmiany na amerykańskie wojny do Iraku i Afganistanu.

To są jedne z wielu powodów dla których mój stosunek do Unii jest sceptyczny. Jest też wiele innych powodów w tym względy pozagospodarcze. Parlament Europejski usiłuje naśladować Wieżę Babel. Kształt jego siedziby w Brukseli nawiązuje stylistyką do średniowiecznego obrazu Wieży Babel:

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e1/Brueghel-tower-of-babel.jpg

http://demotywatory.pl/2237436/Wieza-Babel-i-parlament-europejski

Żeby nie było wątpliwości wystarczy popatrzeć na jeden z plakatów unijnych:

http://www.wildolive.co.uk/europe.htm ("Europe: Many tongues, one voice").

Pomijam to, czego symbolem jest w Biblii wieża Babel, jak pisałem wyżej nie ma jednego głosu Unii. Zwróćcie jeszcze uwagę na kształt żółtych gwiazdek unijnych ustawionych na tym plakacie jak pentagramy. Myślę, że ta symbolika jest nieprzypadkowa. Jest to próba zamanifestowania rebelii przeciwko Bożym prawom. Jeszcze nigdy nikomu to nie wyszło na dobre.

******

Rodzi się teraz pytanie co możemy zrobić w tej sytuacji. Tkwimy w tym bagnie na całego. Nasze prawo w ponad 50% (dokładnych liczb nie podam) zostało nagięte do prawa unijnego. Rozwalono nasz przemysł sprzedając go za grosze i zadłużono nas po uszy, tutaj głównie posunięciami naszych kolejnych rządów, choć ostatni rząd jest tutaj niechlubnym liderem. W Polsce mamy teraz banki do udzielania nam kredytów, zagraniczne markety gdzie możemy za te kredyty kupować żarcie spreparowane według unijnych norm jakości, zachodni sprzęt AGD i zachodnie samochody. Najlepiej abyśmy na wakacje też jeździli na zachód. W Polsce najlepiej mają się handlowcy, bankowcy, urzędnicy i prawnicy którzy panują jeszcze jakoś nad tym gąszczem biurokratycznych przepisów. Jednym słowem staliśmy się bananową republiką. Kilka milionów Polaków za granicą pracuje za minimalną płacę, mieszkając w warunkach uznawanych tam za bydlęce i to co uda im się z tych śmieciowych zarobków zaoszczędzić wysyłają do Polski aby ich rodziny, z konieczności rozbite przez długą rozłąkę, mogły związać koniec z końcem. Na własne życzenie staliśmy się narodem psów liżących stopy unijnych panów. Na wszystkich dokumentach jakie mamy w kieszeni widnieje obecnie flaga unijna i na nikim nie robi to wrażenia. Głównym problemem są tutaj sami ludzie. Badania pokazują że 50-60% społeczeństwa to ludzie, którym wystarczy pełna micha na stole oraz dostęp do taniej rozrywki. Demokracja powoduje, że ludzie tacy mają realną siłę przegłosowania każdej mądrej inicjatywy narodu, bowiem mądre inicjatywy wypływają na ogół od tej garstki, mniejszości, która potrafi spojrzeć dalej niż micha zupy na stole. Rządzący dobrze o tym wiedzą i dlatego robią z nami co chcą.

Obawiam się, że obecnie nie wypuszczono by nas z Unii zbyt łatwo. Proces odkręcania tego bałaganu potrwa być może całe dziesięciolecia o ile w ogóle się rozpocznie w krótkim czasie. Związek Radziecki istniał kilkadziesiąt lat pomimo zbudowania go na socjalistycznych podstawach. Zostaliśmy od Unii całkowicie uzależnieni. Oni mają nas w garści choćby poprzez zadłużenie w jakie się lekkomyślnie wpakowaliśmy. Jeśli teraz chcielibyśmy odejść to tamci mogą doprowadzić do takiego osłabienia złotówki, które dodatkowo wywinduje nasze długi, pogrążając nas jeszcze bardziej. Zgoda na Traktat Lizboński lekkomyślnie przegłosowana przez nasz Parlament i Senat w ciągu zaledwie dwóch dni bez żadnej debaty publicznej w czasie gdy 95% posłów i senatorów nie miało bladego pojęcia co w nim jest, a na końcu podpisana przez prezydenta Kaczyńskiego jeszcze mocniej osłabiła pozycję Polski w Unii. Obecnie największe państwa unijne mogą nas swobodnie przegłosować w każdej rzeczy, więc kto będzie się jeszcze z nami liczył?:

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/367429,jak_traktat_lizbonski_wplynie_na_pozycje_polski_w_ue.html

"Dla Polski najważniejszą zmianą, którą wprowadza traktat lizboński, jest siła naszego głosu w Radzie UE. Do tej pory zgodnie z traktatem nicejskim mieliśmy niemal tyle samo (27 głosów) do powiedzenia co Niemcy (29 głosów). Od 2014 roku zmieni się to radykalnie. Aby unijne prawo było uchwalone, trzeba będzie zbudować koalicję reprezentującą 55 proc. krajów Unii Europejskiej zamieszkałych przez 65 proc. ludności Wspólnoty. Oznacza to, że wpływy Polski staną się przeszło dwukrotnie mniejsze niż Niemiec, bo nasz kraj zamieszkuje 38 mln osób, a RFN - 82.

Dlatego aby zablokować niewygodną dla nas ustawę, nie wystarczy już zdobycie poparcia nawet wszystkich krajów z Europy Środkowej. Będziemy musieli przekonać do swojego stanowiska także którąś z dużych potęg zachodnich."

Myślę, że to co obecnie możemy zrobić w trybie pilnym to dążenie do maksymalnej liberalizacji gospodarki. Liberalizacja to jak udrożnienie żył u kogoś kto jest w stanie przedzawałowym. Jeśli Unia pozwala na VAT na poziomie 15% to trzeba zejść o te 8% z poziomu obowiązującego obecnego. Oczywiście nie da się tego zrobić bez znaczącej redukcji kasty urzędniczej, która z tego podatku jest utrzymywana. Obliczyłem kiedyś, że kasta urzędnicza w Polsce co roku pochłania nawet 70 mld złotych. Straty w biznesie wynikające z biurokratycznego prawa są pewnie jeszcze większe, choćby czasowe na konieczność załatwiania różnych spraw których w normalnym kraju nie trzeba załatwiać, ale czas to pieniądz. Należałoby zdławić wzrost długu za wszelka cenę, ale tutaj nie liczę na rządy Platformy Obywatelskiej i Rostowskiego. Jak na razie doprowadzili oni razem do bezprecedensowego wzrostu tempa narastania długu. Jeśli nie zatrzymamy tempa wzrostu długu i co więcej nie zaczniemy spłacać więcej niż wynoszą obecnie odsetki, to nigdy nie wydostaniemy się z tej pętli. To powinno być zatrzymane natychmiast, bo z każdym rokiem toczymy się w dół coraz szybciej. Nie wiem nawet czy już nie jest za późno. Co do prywatyzacji to nie wiem czy jest jeszcze co sprywatyzować, bo już niewiele zostało, więc na zbyt wiele z prywatyzacji bym nie liczył.