czy-homoseksualizm-ma-sens

Sun, 07 Feb 2010 13:06:00 +0000

http://wiadomosci.onet.pl/2124815,16,homoseksualizm_ma_sens_rozwiazanie_zagadki,item.html

"Z ewolucyjnego punktu widzenia homoseksualizm nie ma sensu, skoro nadrzędnym celem istnienia organizmów jest możliwość rozprzestrzeniania własnych genów i ciągłość gatunku. Niektórzy zakładają się, że skłonność do homoseksualizmu jest dziedziczna. Skoro jednak mężczyźni "kochający inaczej" mają nikłe szanse na spłodzenie potomstwa, to geny związane z ich preferencjami powinny dawno zniknąć z naszej populacji. Naukowcy zastanawiają się jednak, jaką wartość przedstawia ich orientacja seksualna, skoro - mimo faktu, że nie wiążą się z nią dostrzegalne korzyści reprodukcyjne - wciąż istnieje.

Rozwiązania zagadki można szukać w hipotezie, zwanej przez psychologów ewolucyjnych koncepcją doboru krewniaczego. Teoria ta wyjaśnia istnienie zachowań altruistycznych. Zakłada w uproszczeniu, że jeden organizm zmniejsza swoje ewolucyjne szanse przetrwania, ażeby zwiększyć swoich krewnych.

Zgodnie z tą teorią, mężczyźni homoseksualni mogą polepszać "perspektywy przekazania własnych genów" dzięki temu, że będą "pomocni w gnieździe". Wykazując altruistyczne zachowania w stosunku do dzieci własnego rodzeństwa, homoseksualiści mają udział w utrwalaniu w populacji genów swojej rodziny, a zatem po części własnych: tych, które dzielą z bratankami i siostrzeńcami.

Sprawdzanie tej teorii kilka lat zajęło dwóm psychologom ewolucyjnym, Paulowi Vasey'owi i Doug'owi VanderLaan z kanadyjskiego University of Lethbridge. Na miejsce obserwacji wybrali wyspę Samoa na Pacyfiku, gdzie mężczyźni "kochający inaczej" stanowią sporą, akceptowaną społecznie grupę. Traktuje się ich jak przedstawicieli trzeciej płci - ni to męskiej, ni żeńskiej, i nazywa fa'afafine. Są oni zwykle zniewieściali, a na partnerów seksualnych wybierają wyłącznie podobnych sobie. (Takie wyraźne rozgraniczenGe grup o różnych preferencjach seksualnych ułatwiło naukowcom wybranie osób do badań.)"

Wniosek z tego tekstu jest taki, że najlepiej aby każdy miał choć jednego brata lub np. kuzyna geja i to najlepiej z zasobnym portfelem, bo wtedy jego rodzina ma większe szansę na przetrwanie i przekazanie dalej swoich genów. Co my byśmy bez tych gejów zrobili? Ciekawe, że przez setki lat gdy homoseksualizm nazywano po imieniu, czyli sodomią, świat w przedziwny sposób przetrwał.

A co z homoseksualistkami? Czy one również cechują się altruizmem w stosunku do dzieci swoich krewnych i pomagają ich genom przetrwać? Jaką zaletę ma w tym przypadku ich "schłopenie się"? Czy one tworzą jakąś czwartą płeć? I jaką rolę ta płeć odgrywa w procesie ewolucji? Badania i wnioskowanie tych naukowców tak daleko nie poszły, a szkoda, bo wnioski mogłyby być zadziwiające. Ile trzeba się natrudzić, aby znaleźć jakiekolwiek choćby z pozoru sensowne uzasadnienie dla ich, eufemistycznie mówiąc, orientacji. Prawda jest jednak taka, że jakiekolwiek społeczeństwo składające się w zdecydowanej większości z homoseksualistów, często zniewieściałych, według słów wyjętych z tego artykułu, skazane byłoby na zagładę po pierwszym, może drugim pokoleniu. Inaczej mówiąc jest to cywilizacja zagłady.

To co jest natomiast bardzo ciekawe tutaj to preferencje tych, którzy rozdzielają pieniądze na badania. Ci dwaj naukowcy za darmo nie pracowali. Musieli skądś otrzymywać środki na badania i to nie małe aby sfinansować długotrwały pobyt w innym kraju. Wartość normalnej rodziny heteroseksualnej jest dla wszystkich oczywista od pokoleń i aby tego dowieść nie potrzeba żadnych badań. Aby natomiast pokazać "wartość" z gejostwa, trzeba stosować wymyślne metody i wyszukane teorie naukowe. Kiedy na to patrzę to zastanawiam się nad tym komu zależy na tym, aby tą marginalną grupę w społeczeństwie lansować.